niedziela, 18 września 2011

35


Byłam przy Chrisie. Nagle do Sali wparował lekarz.
- Proszę wyjść. Natychmniast!
- Co..?Czemu? Jak? Po co? - pytania same nasuwały mi się na myśl. Lekarz nic nie mówił. Tylko wywalał mnie siłą za drzwi. Nagle mnie olśniło.
- O..on u..umieraa? - wyjąkałam zbita z tropu.  Nic nie odpowiedział tylko kiwnął głową i po prostu zamknął mi drzwi przed nosem. Nie wiedziałam co robić. Rozpłakałam się. Nie to nie możliwe ! Skuliłam się na podłodze i płakałam. Przeze mnie ! To wszystko przeze mnie ! Nie wiedziałam co robić. Moje życie bez niego nie ma sensu. Chris jest brakującym puzzlem mojej życiowej układanki. Bez niego nic nie wyjdzie. Rozmyślałam tak godzinę może dwie. Ten tydzień był dla mnie najgorszym w życiu. Właśnie przez ten tydzień zrozumiałam że go..kocham. Tak to odpowiednie słowo. Jest dla mnie jak magnes. Przyciąga mnie z tajemniczą siłą. Nie wyobrażam sobie, że może go zabraknąć. Niech to będzie sen, z którego w każdej chwili mogę się obudzić. Z Sali wyszedł ten wredny lekarz.
- Co z nim?
- Niestety nie mogę udzielić takich informacji - powiedział i się uśmiechnął. Tego było już za wiele. Wybuchnęłam
- Do cholery chyba mam prawo wiedzieć jak się czuje ! Nigdy pan się w kimś nie zakochał? - wykrzyknęłam. A doktorek się zamyślił i w końcu wydobył z siebie dźwięk.
- Było krytycznie. Przed chwilą miał elektrowstrząsy. Nie wiadomo czy pomogą. Ale bądźmy dobrej myśli.
- To znaczy? Jakie ma szanse na przeżycie?
- Szanse są niewielkie, ale to kwestia czasu. A teraz przepraszam mam innych pacjentów na głowie. - powiedział i poszedł sobie. A ja płakałam. Postanowiłam wejść do sali, w której leżał. Był tak samo blady jak wcześniej. A może nawet jeszcze gorzej wyglął. Siadłam na krześle obok jego łóżka. Gdy patrzyłam na niego po prostu nie umiałam opanować szlochu.
- Chris, proszę nie rób tego. Nie odchodź. Kocham cie! Kocham słyszysz? Proszę nie zostawiaj mnie samej! Nie mogę żyć bez ciebie! - mówiłam szeptem.

***

Nie czułem nic. Żadnego bólu , żadnych uczuć . Słyszałem tylko jakieś szepty , ale nie byłem w stanie nic zrozumieć . 
Jakby wciągnęła mnie jakaś czarna dziura i wyssała ze mnie wszystkie zmysły.. I część życia . Czuję się jak roślina . Jestem zależny od innych . Moje życie jest w czyichś rękach . 


____________________________________________
Witajcie po długiej przerwie ! Tu Zakręcona ^^
Bejbe.(; wysłała mi już dawno na pocztę swoja część rozdziału .. To ja nie mogłam się pozbierać i w dalszym ciągu nie daję rady .
Ostatnio w moim życiu się pogmatwało i najzwyczajniej w świecie sobie z tym nie radzę .

Od siebie dodaję tylko kilka zdań.
Mam nadzieję , że zrozumiecie.

Postaram się jakoś to nadrobić , niech tylko odrobinę polepszy się w życiu prywatnym .

Pozdrawiam i dziękuję , że tyle czekaliście .
No i przepraszam za obecną sytuację ;/

Do następnego ;**
Paaa ;)