czwartek, 25 sierpnia 2011

34


Dzisiaj minął tydzień od nieszczęsnego wydarzenia. Całe te 7 dni siedzę tu w szpitalu. Ze stanem zdrowia Chrisa jest jeszcze gorzej. Cały czas jest w śpiączce. Liczba kroplówek i leków jest co raz większa. Mimo wszystko siedzę tu na korytarzu ciągle. Jestem załamana. To wszystko moja wina. Przeze mnie się tu znalazł. Nic już nie cofnie czasu. Stało się ale wybaczyć sobie tego nie mogę. Codziennie modlę się o jego zdrowie. Nie wiem już co mam robić. Nie jem i nie śpie od tygodnia. Przyjaciele mnie pocieszają. Zaprzyjaźniłam się z siostrą Chrisa. Jest bardzo miła. Dobrze się dogadujemy. Katy też bardzo to przeżywa. Moje rozmyślenia przerwał telefon. Nie chciało mi się odbierać. Zerknęłam na ekran wyświetlacza. Dzwoniła Ashley.  Przy okazji zobaczyłam godzinę byla 15. Odebrałam w końcu.
- Emma ! gdzie ty jesteś ? - krzyczała rozhisteriowana przyjaciółka, która nie dała mi powiedzieć halo.
- Przecież wiesz gdzie jestem. - powiedziałam obojętnie.
- Dziewczyno siedzisz tam już tydzień ! Za 15 minut będę po ciebie i nie ma żadnego ale. - poinformowała mnie.
Nie zdązyłam nawet nic powiedzieć a się rozłączyła. Weszłam na chwilę jeszcze do Chrisa. Był co raz bardziej blady. Patrzenie na niego sprawiało mi ból. Siadłam na krześle koło jego łóżka. Patrząc na jego twarz pozbawioną emocji. Na salę weszła Ashley i postawiła na swoim. Poszłyśmy do mojego domu.
- Co zjesz? - zapytała.
- nic.
- Dziewczyno kiedy ostatni raz jadłaś?
- Wczoraj rano.
- Żartujesz ? Nigdzie cie nie wypuszcze jak nie zjesz i nie odpoczniesz!
- Ashley pros...- przerwała mi przyjaciółka.
- Bez dyskusji.
Patrzyłam na moją przyjaciółkę. Otworzyła lodówkę wyjęła 3 jajka. I zrobiła jajecznicę. Nałożyła jajka na tależ i mi podała. Zjadłam dwa widelce i już nie mogłam. Niestety przyjaciółka mnie zmusiła. Chciałam wracać do szpitala niestety Ash kazała mi się położyć. Tylko położyłam głowę a już spałam.

Obudziłam się. Zobaczyłam krzątającą się Ashley.
- Która godzina? Długo spałam? - zadawałam jej pytania.
- Może byś powiedziała Cześć. Jest 14. Spałaś 20 godzin.
- Żartujesz ?! Czemu mnie nie obudziłaś?
- Bo musiałaś odpocząć. - powiedziała. Ja podeszłam do drzwi chcąc opuścić ten dom. Ash złapała mnie za rękę.
- Nigdzie nie pójdziesz bez śniadania.
Siadłam przy stole i zjadłam tosty. Postanowiłam wziąć prysznic i ubrać czyste dresy i T-shirt.
- Teraz mogę iść do szpitala.
- Możesz, ale przyjdę po Ciebie około 21 - oznajmiła Ashey.
Wyszłyśmy z domu, zamknęłam drzwi, porzegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam w stronę szpitala.
Na korytarzu zastałam płaczącą Katy.
- Co się stało,Katy ?! - krzyczałam.
- Jego stan jeszcze bardziej się pogorszył. Teraz to już pewne nie przeżyje nawet do jutra ! - krzyknęła. Obie zaczęłyśmy płakać. Weszłam do sali i usiadłam przy jego łóżku...


 * * * * *

Słyszałem Ją . Naprawdę Ją słyszałem i czułem. Siedziała obok mnie prawie cały czas i głaskała po dłoni. Prosiła , bym jej nie zostawiał. A ja nic nie mogłem zrobić. Nie mogłem dać jej żadnego znaku , że ją słyszę , że czuję jej dotyk . Nieraz próbowałem poruszyć choć palcem u ręki . Na marne . Było za ciężko , to było zbyt trudne. Nie miałem dość siły.  Słyszę , jak ona płacze ...


Dźwięk robi się coraz słabszy, dochodzi do mnie jakby przez szybę.
Tracę kontakt ze światem .
- Doktorze - słyszę Jej krzyk . Ktoś wbiega na salę .
- Proszę stąd wyjść - Wyganiają ją.
Może to i lepiej , niech nie cierpi .
- Chris , proszę nie zostawiaj mnie, słyszysz? Kocham Cię. Proszę, nie zostawiaj mnie .- i wybiegła z sali.Nie mogła tu być.

Czy ona powiedziała własnie , że mnie kocha , czy mi się zdawało ?
Nie mogę się poddać . Muszę walczyć . Muszę to zrobić dla Emmy .
Muszę żyć. Muszę ...


_________________________________________________
Tu Zakręcona :)
Jest nowy ;)
Jak mówiłam , Bejbe.(; będzie pisała oczami Emmy a ja Chrisa ;p
I jak nam wyszło ?
Początki współpracy :D
To miła dziewczyna i dobrze się dogadujemy . Mam nadzieję , że będzie ok :)
Pozdrawiamy ;**

wtorek, 16 sierpnia 2011

Niespodzianka ;]

Kochani , tak strasznie przepraszam , ale i w wakacje nie udaje mi się zbyt często dodawać kolejnych rozdziałów.

Dlatego zgadałam się z można powiedzieć koleżanką i będziemy pisały na zmianę ;p
Tzn .  Ona będzie pisała jako Emma , a ja wzięłam za zadanie pisanie tego , co mówi i myśli Chris :D

Dziewczyna nazywa się Bejbe.(;


Mam nadzieję , że wtedy nam szybciej pójdzie , bo obie będziemy zmobilizowane do pracy ;)
Będziemy miały świadomość , że ktoś może nam suszyć głowę , że nasz kawałek jest potrzebny , bo zacina wszystko tzn. całą dalszą część rozdziału :D


To tyle ;]
Nieoczekiwana zmiana , taaaak wiem ;]
Ale co o tym sądzicie ?
Jak wam się podoba sam pomysł ?
Pozdrawiam ;**

piątek, 12 sierpnia 2011

33.

- C..co się s..stało ? On ży..żyje ? – wyjąkałam.

- Żyje ale szanse że się obudzi są co raz mniejsze – powiedziała Katy i mnie przytuliła. – Ale możesz do niego wejść.

- Okej. – Powiedziałam. Gdy otworzyłam drzwi doznałam szoku. To nie był ten sam Chris, którego wcześniej znałam. Był strasznie blady, wychudzony i wycieńczony. Miał chyba z tysiąc kroplówek i igieł powbijanych. Niespodziewałam się takiego widoku. Jak go zobaczyłam ścisnęło mnie w sercu. To nie może być on ! „Widzisz to twoja wina” - mówiły głosy w mojej głowie.Miałam wyrzuty sumienia. Siadłam koło niego. Głaskałam go po ręce, mając nadzieje że to jest jakiś żart. Siedziałam tak przy nim wsłuchując się w dźwięki wydawane przez kroplówki i inne urządzenia. Łzy ciekły mi strumieniami. Dlaczego on? Najważniejsza osoba pod słońcem <3. Z tego wszystkiego zapomniałam która godzina więc spojrzałam na zegarek. 8;40? Siedzę tu praktycznie dzień. Z tego wszystkiego całkiem zapomniałam że rodzice mieli omówić szczegóły. Ostatni raz spojrzałam na Chrisa i wyszłam.

- Kate, Jak będzie się coś działo zadzwonisz do mnie ? Ja na kilka godzin muszę wyjść – powiedziałam i dałam jej mój numer.

- Jasne, idź. I odpocznij. – powiedziała i mnie przytuliła.

Wyszłam ze szpitala i odetchnęłam świeżym powietrzem. Skierowałam się w stronę domu. Gdy weszłam do środka wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w wygodne dresy. Zmyłam rozmazany makijaż i uczesałam włosy w kucyka. Rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Przyszli rodzice zgodnie z obietnicą. Przywitałam się z nimi i poszłam zrobić kawę. Omówiliśmy szczegóły ich wyprowadzki. I musieli jechać na lotnisko bo mieli spotkania. Gdy wyszli od razu poszłam do szpitala. Mijałam uśmiechniętych ludzi, bawiące się w piaskownicy dzieci. Gdyby to wszystko było takie proste jak oczami 5 latka. Byłam załamana. Weszłam do budynku. Na korytarzu zastałam płaczącą Kate...

Przepraszam że nie było wcześniej. Taki jakiś rozdział. Ciekawi co będzie dalej ^^ Nie długo pojawi się informacja na temat bloga. Mam nadzieję że ją zrozumiecie. ;] Wiem bardzo krótki. ;C Ale postaram się dodać dłuższy.

Pozdrawiam ;*

środa, 3 sierpnia 2011

32.

Zobaczyłam tam...Chrisa leżącego na łóżku z podniesioną głową wbijającego sobie strzykawkę z jakąś substancją.

- O boże, Chris nie rób tego ! – krzyknęłam i podbiegłam do niego.

- Za parę minut mnie już tu nie będzie ale proszę pamiętaj że zawsze będę Cię kochał. – powiedział i zamknął oczy.

- Proszę nie wygaduj takich głupstw ! Proszę Chris. Dlaczego to robisz ? – szeptałam zalewając się łzami. Zadzwoniłam po karetkę.

***

Jestem już 3 godzinę w szpitalu. Nie mogę opisać co czuję w sercu. Ta pustka, ból. Chciałabym żeby to był tylko sen z którego mogę się obudzić. Lekarze nie dają prawie żadnych szans mu na przeżycie. Po co on to zrobił ?! Był młody, całe życie przed nim. To moja wina. Zależało mu na mnie a ja tego nie zauważałam. Siedzę tu na korytarzu ze świadomością że mogę nie zobaczyć już nigdy najważniejszej osoby w moim życiu. Oprócz mnie siedzą tu dwie osoby – rodzice z siostrą Chrisa który też są załamani. Już wiem jak czują się osoby które tracą najbliższych ale nie mogą nic zrobić. Czuję się jakby w moje serce ktoś wbjał tysiące igieł. Nagle zadzwonił mój telefon.

- Emma ! czemu nie odpisujesz i nie ma cie w domu, gdzie ty do cholery jesteś?! – była to wkurzona Ashley.

- W szpitalu – ledwo wydobyłam z siebie dźwięki.

- Jak to Emma?! Do cholery co ty tam robisz? Możesz mi odpowiedzieć ? – nadal panikowała Ashley. A ja nie mogłam nic powiedzieć, ani się ruszyć kompletny paraliż. Telefon wypadł mi z ręki. Nade mną ukazała się dziewczyna o blond włosach i szarych oczach i rozmazanym od łez makijażu . Podniosła mój telefon i podała mi go. Gdy przypatrzyłam jej się zrozumiałam że to siostra Chrisa.

- Dziękuje. – powiedziałam przez łzy. – Jestem Emma.

-Wiem Chris dużo o tobie opowiadał – powiedziała i jedna samotna łza spłynęła jej po policzku. – ja jestem Kate.

Siedziała tak ze mną kilka godzin i od czasu do czasu coś mówiła. Nadal nie było wiadomo co z Chrisem. Ile bym dała żeby on teraz podszedł i mnie przytulił. Zauważyłam dwie sylwetki trzymające się za ręce idące w naszą strone. Była to Ashley z Jakiem.

- Emm...Tak mi przykro. – powiedziała moja przyjaciółka.

- Rozmawiałaś z lekarzem? – zapytał Jake.

- Tak rozmawiałam, Nie dają mu prawie żadnych szans na przeżycie – wybąkałam i rozpłakałam się w wtulona w Ashley. I tak zasnęłam.

***

Obudziła mnie Katy z ważną wiadomością.

_______________________________


I jak się podoba xd Pewnie zastanawiacie się nad wiadomością. ;p
Dzisiaj mega krótki ;/ Przepraszam postaram się dodać dłuższy ;d Najpóźniej w sobotę będzie rozdział ;d

3majcie się ;d

Pozdrawiam ;*


Ps. Proszę o komentarze (;

wtorek, 2 sierpnia 2011

31.

...Rano wstałam z potwornym bólem głowy. Strasznie chciało mi się pić. Spojrzałam na zegarek była 11:38. Poszłam do kuchni i wszyscy tam byli.

- Cześć wszystkim – powiedziałam obojetnie.

- O, kogo my tu mamy – zaczął Jake.

- Jak to kogo, najpiękniejszą dziewczynę pod słońcem – dokończył Chris. A ja sie zarumieniłam.

- Może dla ciebie – mruknął Jake i pocałował Ashley.

- Możecie skończyć – wtrąciła Ash. A chłopcy momentalnie sie uspokoili.

Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej wodę mineralną, którą wlałam w wielki kubek i wypiłam.

- Kaca sie ma – zażartowała moja przyjaciółka.

- Na kaca najlepsze powietrze z materaca – wtrącił Jake.

- Pilnujcie siebie – powiedział wkurzony Chris.

- Zawsze tak bronisz swojej dziewczyny ? – zapytał Jake

- Ja nie jestem jego dziewczyną ! Ile razy mam wam to powtarzać – wydarłam się i pobiegłam do swojego pokoju. Po chwili przyszła do mnie Ashley.

- Hej, co jest ?

- Nic. Po prostu każdy chce na siłe swatać mnie i Chrisa ! Po cholere? Nie pomyśleliście ? Może mu na mnie nie zależy ! – niemal krzyknęłam i przycisnęłam poduszkę tłumiąc w niej płacz.

- Przepraszam jeżeli czymś cie uraziłam. Ale chyba tobie nie zależy na nim. Bo mu na tobie bardzo. To widać jak na ciebie patrzy, uśmiecha się . Po prostu jesteście dla siebie stworzeni, jesteście z tej samej planety. Po tym co powiedziałaś zaczęły mu spływać łzy. Więc chyba widzisz że jesteś winna komuś przeprosiny. – powiedziała i przytuliła mnie moja przyjaciółka. Ach.. Co ja bez niej bym zrobiła ? Ona jest dla mnie jak siostra. Najbardziej kocham ją za to że jest przy mnie zawsze gdy jej potrzebuje.

- Dziękuje – wymamrotałam cały czas wtulona w moją kochaną przyjaciółkę, którą znałam od piaskownicy i nigdy mnie nie zawiodła.

- Nie masz za co dziękować . Chodź do kuchni trzeba coś zjeść.

Posłusznie wstałam i poszłam do kuchni. Zobaczyłam tam tylko wkurzającego Jaka.

- Gdzie Chris – starałam sie mówić tak żeby nie było słychać że płakałam.

- Poszedł do domu.

Byłam bliska płaczu. Chciałam wyjaśnić to z nim jak najszybciej. Dopiero zauważyłam jak się starał a ja to po prostu olewałam. Cholerna egoistka ze mnie!

Podczas gdy ja rozmyślałam moi przyjaciele przygotowali śniadanie. Zjadłam dwa tosty z nutellą i pozmywałam naczynia. Ash z Jakiem musieli iść. A ja zaśmiecałam głowę nurtującymi mnie pytaniami. Na zegarku wybiła 14:00, A ja dostałam sms’a . Z nadzieją że to Chris podskoczyłam do telefonu... I niestety tu sie rozczarowałam. Sms był od rodziców do których sie nie odzywałam po tym że oznajmili mi że sie przeprowadzamy. Cholera ! Zupełnie o tym zapomniałam. Nawet jak wyjaśnie to z Nim to będę i tak musiała sie z nim rozstać. Ale postanowiłam odczytać sms o treści „Kochanie będziemy w domu około 18 . Kochamy Cię i do zobacznia. Buziaki.”. Doznałam szoku ! Rodzice mają być tutaj za 4 godziny a ja mam prawie burdel po imprezie. Zabrałam się za sprzątanie. Wywalałam śmieci, odkurzałam, wycierałam kurze i myłam podłogi do ostatniego momentu. Dom natomiast teraz lśniał czystością. Byłam cała spocona i zmęczona. Wzięłam tylko szybki prysznic, przebrałam się z piżamy którą nadal miałam na sobie. Założyłam natomiast leginsy i jakąś tunikę. Pomalowałam oczy tuszem, a usta błyszczykiem. W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. W drzwiach stali nie kto inny niż rodzice.

- Kochanie jak się za tobą stęskniliśmy – rozżalała się rodzicielka.

- Czemu się do nas nie odzywałaś ?- zapytał tato.

- Dlaczego? Bo rujnujecie mi życie akurat teraz ta przeprowadzka ? Na cholere! – Krzyknęłam i wybiegłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi.

***

- Emma proszę, otwórz te drzwi ! Przemyśleliśmy to i musimy pogadać – słyszałam krzyki rodziców od dobrych 2 godzin odkąd przyjechali.

- Niby o czym ?

- O przeprowadzce.

Niechętnie wstałam i otworzyłam drzwi. Bez słowa ominęłam stojących tuż przy drzwiach rodziców i poszłam do kuchni zrobić kawę. Gdy już była gotowa zaniosłam trzy kubki do salonu gdzie byli rodzice aby pogadać.

- No więc o czym musicie pogadać? – powiedziałam spokojnie.

- No więc mieliśmy się przeprowadzić we troje lecz zrozumieliśmy że masz swoich przyjaciół i nie chcesz opuszczać tego domu.

- I co z związku z powyższym – powiedziałam lekceważącym tonem.

- Postanowiliśmy że my się przeprowadzamy a ty zostajesz tutaj!

- Naprawdę ?! Dziękuje ! – Wykrzyknęłam i przytuliłam rodziców.

- Jesteś już odpowiedzialna myślimy że sobie poradzisz. Ale ciotka będzie ciebie odwiedzała przynajmniej raz na tydzień. Pieniądze będziemy ci przesyłać pocztą i dostaniesz dwa razy więcej kieszonkowego na wydatki i chodzenie na zakupy. Tylko nie roznieś domu !

- Dzięki ! Nie rozniose.

- A teraz przepraszamy cię ale jesteśmy umówieni na spotkanie i będziemy spać w hotelu, ale jutro do ciebie przyjdziemy rano i omówimy szczegóły.

Porzegnałam się z rodzicami i zadzwoniłam do Ashley. Opowiedziałam że będę jednak mieszkać tutaj. Bardzo się ucieszyła i umówiłyśmy się na jutro.

Jestem bardzo szczęśliwa ale pozostaje mi tylko jedno zmartwienie...Chris...

Postanowiłam że pójdę do niego. Ubrałam się w krótkie, jeansowe spodenki, do tego czarną bokserkę i kolorowe conversy . Postanowiłam że umaluję się jeszcze raz. Nałożyłam korektor.Zrobiłam kreski nad oczami, użyłam czarnego cienia i pomalowałam usta wiśniowym błyszczykiem. I napisałam do Jaka aby podał mi adres Chrisa. Odpowiedź z adresem otrzymałam po kilku minutach. Podziękowałam mu. Okazało się że mieszkał niedaleko.

Wyszłam, zamknęłam drzwi i ruszyłam chodnikiem. Gdy dotarłam na miejsce ujrzałam bardzo ładny domek. Weszłam na podwórko i zadzwoniłam do drzwi. Nikt nie otworzył więc weszłam przez uchylone drzwi. Nikogo nie było. Poszłam na górę i tam też były uchylone drzwi. Weszłam i zobaczyłam tam...

_________________________________________________

Mam nadzieję że się spodoba (;

Ale mało komentarzy myślę że stać was na więcej. Proszę ;* Komentujcie ! Nie chce mi się pisać dla 4 osób. Ale i tak dziękuje tym co czytają.

Wątpię czy dalsze pisanie miało sens... Co sądzicie?


Cya ;* Kocham !;]


Ps. Chciałabym aby pod tą notką każdy kto przeczytał dodał komentarz. ;] Bo chce wiedzieć ile osób czyta bloga.

Apropo nowego rozdziału będzie w sobotę albo wcześniej ;d Zależy od weny ;d