niedziela, 20 marca 2011

Rozdział 26.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, więc tylko się na Niego patrzyłam.
Chris wplótł delikatnie swoje palce w moje włosy. Jego twarz była blisko mojej. Dzieliły nas centymetry.

- O, już wstaliście- to Ashley weszła niespodziewanie do samochodu, nieświadoma tego, co się w nim działo.
Speszyłam się i odsunęłam delikatnie od Chrisa. Jednak nadal byliśmy tak blisko, by mógł mnie otoczyć ramieniem.
Do samochodu wszedł Jake.
- Jedziemy dalej?- spytał
- Jasne, że tak- odpowiedziała Ashley.
- A ile jeszcze musimy jechać?- spytał Chris.
- Jakieś 3 godziny- odparł Jake.
Zdawało mi się, że Chris jest już trochę zmęczony tą całą sytuacją, że nie możemy porozmawiać o pewnych sprawach, ponieważ nasi przyjaciele wszystko by słyszeli.
- Ale wyjazd się podobał, no nie?- spytała Ashley.
- Oczywiście- powiedziałam, ale bez większego entuzjazmu.
- Zawsze mogło być lepiej, ale i tak było okej- odparł Chris, patrząc przy tym na mnie.
- To jak, w następnym roku powtórka?- spytał entuzjastycznie Jake.- Tylko wiecie... Teraz wolałbym być z Ashley w pokoju.- spojrzał na ukochaną, łapiąc ją przy tym za rękę.
Ona zaśmiała się delikatnie i posłała całusa chłopakowi.
Cieszę się, że moi przyjaciele są szczęśliwi.
Ale czy w następne wakacje będzie nam dane znów wyjechać wspólnie? Czemu rodzice chcą się przeprowadzać? Gdy tylko o tym pomyślę, to robi mi się smutno i chce mi się płakać.
Uroniłam niewielką łzę, jednak Chris był tak na mnie skupiony, że ją zauważył.
- Emma, co jest?- szepnął cicho, tak, że nasi przyjaciele nie usłyszeli, ponieważ dość głośno leciała jakaś piosenka w radiu.
- Och... Znowu pomyślałam o tej głupiej przeprowadzce. Ja nie chcę Was opuszczać.- rozkleiłam się na dobre.
Chris objął mnie tak, że wtuliłam się w jego szyję i ramię.
- Nie płacz, proszę- pocałował mnie w czoło. Czułam, jak się o mnie troszczy.- Spróbujemy wspólnie coś wymyślić, tak?
- Yhy- kiwnęłam głową.
- Tylko nie zadręczaj się tym, proszę Cię.
- Okej, postaram się o tym nie myśleć... I dziękuję Ci za wszystko.
- Naprawdę nie ma za co. Przecież nic takiego nie zrobiłem.
Tylko się do Niego uśmiechnęłam i ponownie przytuliłam.
Kawałek drogi przespałam a resztę spędziłam na rozmowie z przyjaciółmi.
Zostało nam jakieś 10 minut drogi do mojego pustego domu, bez żywej duszy w środku.
- Gdy ostatnio dzwoniłam do cioci, to opowiedziałam mi, że kilka dni temu okradli ten sklep niedaleko mnie. I tak sobie pomyślałam... Mam wolny dom, może zostaniecie u mnie na noc? Myśl, że teraz mogę zostać sama mnie przeraża. Boję się.
- Jasne, że zostaniemy. Przynajmniej ja- powiedziała Ashley.- A wy chłopaki?
- Ja też mogę- powiedział Jake.
- Ja też, jeśli nie masz nic przeciwko. -rzekł Chris.
- Oczywiście, że nie mam. Przecież sama to zaproponowałam. A wiedząc, że nie będę sama w domu...Po prostu będę czuła się bezpieczniej.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, poczym zajechaliśmy pod mój dom. Była to dwupiętrowa budowla średniej wielkości z garażem i piwnicą. Z tyłu domu znajdował się ogródek pełen kwiatów i basem- specjalnie na moje życzenie.
Wszyscy weszliśmy do środka.
- Przynieśmy walizki, żeby wziąć najpotrzebniejsze rzeczy a potem możecie je postawić gdzieś w salonie.
- To my z Chrisem pójdziemy po walizki a wy dziewczyny jak możecie to proszę, zróbcie coś do jedzenia jak coś tu jest, bo umrę zaraz z głodu.- Jake był bezpośredni, mówił co myślał i nie krępował się przy tym. Było to w nim takie zabawne.
- Już się robi panie kierowco- zaśmiałam się i poszłam do kuchni z Ashley zobaczyć, czy mam coś w lodówce.
Ciocia chyba przewidziała, że będę potrzebowała jedzenia, bo zrobiła mi zakupy. Lodówka była pełna.
Zrobiłyśmy duży talerz kanapek i dzbanek herbaty.
Porozstawiałyśmy talerzyki i kubki. W tym samym czasie przyszli panowie i usiedli obok nas przy stole.
- Hmmm...Jak to apetycznie wygląda- powiedział Chris.
- Yhy ...- odparł Jake zajadając już kanapkę.
Zaśmiałyśmy się a Ashley.
Wszyscy się posililiśmy wygłupiając się przy tym.
- Okej, jak chcecie to idźcie się wykąpać. Jedna łazienka jest na górze i jedna tutaj. Ja przez ten czas pozmywam naczynia.
- Przestań- powiedział Chris.- Wy przygotowywałyście. Ja pozmywam.
- To Ty potrafisz zmywać?- spytałam ze śmiechem.
- No jasne.
- O...To ja muszę to zobaczyć- powiedziałam z uśmiechem.- Ok., to wy idźcie się wykąpać a my uporamy się z tymi naczyniami.
Nasi przyjaciele powoli wychodzili.
- Tylko Jake- krzyknął Chris do niego- nie ciesz się za bardzo. Są dwie łazienki a nie jedna. Będziesz mógł się indywidualnie wykąpać- zaśmiał się.
- Jaki żartowniś- powiedział Jake i zniknął na górze.
Zostałam w kuchni sama z Chrisem.



______________________________________________________
Na dziś to tyle:)
Raczej już dziś nic nie dodam ;p
Mam pomysł ale nie wiem, czy znajdę czas:)

Pozdrawiam Was serdecznie ;**

Ps. Dziś specjalna dedykacja dla Kasi <3
Dziękuję Ci za miłe słowa ;**
Dziękuję wam wszystkim :)
Jesteście cudowni;]
Buziaki ;**
Zakręcona^^

sobota, 19 marca 2011

Rozdział 25

KILKA DNI PÓŹNIEJ:

Dziś ostatni dzień spędzimy nad morzem.
Ja nadal nie rozmawiałam z rodzicami. Dzwoniłam tylko do cioci spytać, czy wszystko u nich w porządku. Od nich samych nie odbierałam telefonu, nie odpisywałam na sms-y.
Poprosiłam tylko ciocię, by powiedziałam im, że u mnie OK.
Wiem, zachowuję się jak małe dziecko, które strzeliło focha i nie odzywa się do rodziców. Ale jak oni mogli mi to zrobić?
Tu mam szkołę, ciocię, przyjaciół. Wszystko, czego potrzebuję. Nie chcę stąd wyjeżdżać do innego kraju.

W tym momencie wstała Ashley.
- Cześć. Jak się spało?
- Siema. Dobrze- odparłam.
Powróciłam do moich myśli. W końcu się odezwałam.
- Wiesz, będzie mi tego brakowało. Szumu fal, piaszczystej plaży a w szczególności Was.
- Mi też i to bardzo...- zrobiła dziwną minę.
- Co?
- No wiesz....Tobie chyba najbardziej będzie brakowało Chrisa.
- Ashley, przestań, to nie jest zabawne.
- Sory, nie mogłam się powstrzymać...Przepraszam.
- Ok.
Gadałyśmy, gadałyśmy a gdy spojrzałam na zegarek była już 12:00.
Wyszykowałyśmy się i poszłyśmy z Ash coś zjeść. Chłopcy mieli do nas dołączyć kilka minut później, bo sprawdzali coś w samochodzie.
Nim doszłyśmy, było już około 12:45. Zamówiłyśmy pizze, czekając przy tym ma chłopaków.
Po niedługim czasie do nas doszli.
- Cześć wam.
- Hej- odpowiedziałyśmy. Jake pocałował przy tym Ashley.
Po zjedzeniu pizzy poszliśmy na plażę.
Patrzyłam na opalających się ludzi, na tych, którzy chlapali się w wodzie, później na dieci budujące zamki z piasku.
Tutaj byłam szczęśliwa, wokół przyjaciół.
Czemu rodzice chcą to zniszczyć? Nie rozumieją tego?
Bo co? Bo tam zarobią więcej pieniędzy niż tutaj? Przecież nigdy niczego nam nie brakowało, zawsze mieliśmy pieniądze, starczało nam na wszystko a oni chcą jeszcze więcej? Pieprzeni materialiści!

- Dobra, chyba musimy się już zbierać. Już jest 18:00. Musimy jechać do domu- powiedział Jake.
- Jeszcze 5 minut- powiedziałyśmy razem z Ashley.
Po 15 wróciliśmy do hotelu.
Spakowałyśmy wszystkie rzeczy. Dopiero teraz zauważyłam, że nadal mam bluzę Chrisa, więc zostawiłam ją luzem, by mu ją oddać.
Po 50 minutach wkładaliśmy torby do bagażnika. Było mi strasznie smutno opuszczać to miejsce.
Wsiadłam do samochodu. Na tyle razem ze mną siedział Chris.
- Proszę i dzięki- powiedziałam, podając mu bluzę.
- Nie ma sprawy.- wziął ją ode mnie, dotykając przy tym delikatnie mojej dłoni. Przeszedł mnie dreszcz.
Zmieszana tylko lekko się uśmiechnęłam i przechyliłam głowę w stronę okna.
Po policzku spłynęła mi łza. Tak będzie mi tego brakowało... Przecież to mogły być ostatnie wakacje z tą ekipą. Nie mogłam tego powstrzymać i kolejna łza spłynęła mi po policzku.
Ruszyliśmy...
Ashley rozmawiała o czymś z chłopakami, a ja byłam jakby niedostępna. Kompletnie się wyłączyłam i skupiłam wyłącznie na własnych myślach.
Dopiero po chwili przypomniałam sobie o Richim. Dzwonił kilka razy, tyle że ja miałam doła związanego z przeprowadzką a poza tym nadal byłam na niego wściekła, że uderzył Chrisa.
Byłam zmęczona tym wszystkim i nawet nie wiem kiedy zasnęłam . . .

Obudziłam się wtulona w ramię Chrisa i przykryta Jego bluzą. Otworzyłam lekko oczy. Było ciemno- czyli była noc. Musiałam dość długo spać.
Zauważyłam też, że stoimy w miejscu a Ashley i Jake’a nie ma w samochodzie.
Stoimy pod jakimś sklepem.
Odchyliłam lekko głowę. Chris tez spał.
Poczułam Jego zapach. Był tak przyjemny dla moich nozdrzy. Coś niesamowitego.
Skuliłam nogi i wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.
- Nie za wygodnie?- powiedział ze śmiechem.
- Ja...yyy...przepraszam- odsunęłam się od Niego jak oparzona.
- Ej, przecież żartowałem. Chodź tu- to mówiąc objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.
Ja jednak się odsunęłam.
- Bo będę zmuszony się obrazić.- powiedział.
- Trudno- uśmiechnęłam się.
- No wiesz co- wystawił język- A ja Cię nawet bluzą okryłem.
- Dziękuję. Bo właśnie jest mi zimno.
- Ooo...Mi też. To przysuń się, żebym mógł się okryć kawałkiem.
Zaśmiałam się.
- Nie odpuścisz sobie tego, co?
- Emma... Jeżeli mi na czymś bardzo zależy, to nigdy nie odpuszczam.
Spojrzał mi głęboko w oczy.


________________________________________
I kolejny ;p

Dzięki, że są jeszcze osoby, które czytają te moje wypociny:)
Buziaki dla Was kochani ;***

Nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział:)
Ale postaram się napisać jak najszybciej, bo sama nie mogę się doczekać, co przyjdzie mi do głowy i jak potoczy się akcja ;p

Mam już chyba nawet pewien plan.
Ale nie zdradzę szczegółów.
Dowiecie się niedługo.
Pozdrawiam ;**
Zakręcona^^

środa, 16 marca 2011

Rozdział 24.

Po kąpieli od razu położyłam się do łóżka.. Byłam bardzo zmęczona i miałam nadzieję, że szybko zasnę.
Jednak sen nie nadchodził. Kręciłam się w łóżku. Ash weszła do pokoju. Starała się być bardzo cicho, żeby mnie nie obudzić. Niespodziewanie zapaliłam lampkę i usiadłam na łóżku.
- Emm, jak mnie przestraszyłaś. Obudziłam Cię?
- Przepraszam. Nie, nie obudziłaś. Nie mogę spać.
- Stało się coś?
- Tak i to dużo
Opowiedziałam jej o rozmowie z matką, o mojej przeprowadzce i o spacerze z Chrisem.
- Kochanie, nie wiem co powiedzieć.- łza spłynęła jej po policzku.- Nie mogę sobie wyobrazić...że Ciebie już nie będzie ze mną- rozpłakała si ę na dobre i z całej siły mnie objęła.
Rozmawiałyśmy bardzo długo.
Poszłyśmy spać dopiero przed piątą rano.

Obudziło nas pukanie do drzwi.
To był Chris.
-Cześć. Wstałyście już?
W tym momencie otworzyłam oczy i zobaczyłam Go.
Chris zauważył, że się obudziłam.
- Hej śpiąca królewno.
- Cześć-uśmiechnęłam się.
Spojrzałam na zegarek. Była 10:30.
-A gdzie Jake?- spytała Ash.
- Niedawno wstał i chyba się obierał.- odpowiedział jej Chris.- No wiesz. Musi jakoś przy Tobie wyglądać- zaśmiał się.

Chris został w pokoju z Ashley a ja poszłam do łazienki się wyszykować.
Wzięłam prysznic i umyłam głowę.
Wysuszyłam i wyprostowałam włosy oraz lekko się umalowałam.
Ubrałam się w shorty, bluzkę bokserkę z kolorowym nadrukiem i czarne conversy.
Później poszliśmy na śniadanie. W międzyczasie dołączył do nas Jake.
- Cześć wam- powiedział i zaraz potem pocałował Ashley w usta.
Dziewczyna odwzajemniła pocałunek.

Nie chciało mi się jeść, więc wypiłam tylko jogurt.
Po śniadaniu poszliśmy wszyscy nad morze.
Słońce ładnie świeciło.
Rozłożyliśmy koce. Po chwili obok nas rozłożyła się jakaś para.
Świetnie! Nie dość, że muszę patrzeć na Ashley i Jake’a to jeszcze Ci.
Nie mogę patrzeć ostatnio na takie rzeczy. Od razu robi mi się niedobrze.
Zauważyłam, że Chris tez się na nich patrzył i nie miał lepszej miny niż ja sama.
W głowie miałam mętlik.
Czy on żywił jeszcze do mnie jakieś uczucia?

W moich rozmyślań wyrwał mnie Jego głos:
- Zaraz przyjdę- powiedział.
- Ok.- odpowiedzieliśmy wszyscy.
Zmierzał w kierunku tlenionej blondyny, która sprzedawała balony.
Jak mi działają na nerwy takie panny.

Po 5 minutach Chris przyszedł i wręczył mi balon w kształcie serduszka.
Wiem jedno: Cholernie mi na nim zależy.

- Dziękuję- tyle byłam w stanie powiedzieć. Uśmiechnęłam się przy tym najładniej, jak potrafiłam.
Teraz chciałabym mieć taki dar jak Edward i przeczytać myśli Chrisa. (Tak tak, czytałam całą Sagę Zmierzch xD)
- Nie ma za co.- też się uśmiechnął.

Była śliczna pogoda. Mam nadzieję, że opalę się jeszcze bardziej.
Jak ja lubię w takie dni wygrzewać się na słońcu.
To takie relaksujące.
Mogę się odprężyć i zapomnieć o wszystkich problemach.

Leżałam obok Ashley rozmawiając z nią o nowo otwartym centrum handlowym w naszym mieście.
Mówiłyśmy, że musimy się tam wybrać po powrocie do domu.



______________________________
Obiecałam że dziś dodam więc jest.
Czuję się lepiej:)
Dziękuję za troskę o moje zdrowie ;)

Dziś jakoś mam dobry humorek.;D
Więc postaram się dodać jeszcze dziś kolejny rozdział.

Pozdrawiam Was serdecznie;p

A..no tak..Zapomniałabym o jednym.
Bardzo chciałabym, żeby pod tym rozdziałem wszyscy dodali komentarz..Nawet jako anonimowi, jesli nie chce wam się logować, lub nie macie konta;p
Tylko podpisujcie się jak możecie.
Po prostu chcę wiedzieć, ile mniej więcej osób to czyta.
Tak wiem, nieważna jest ilośc;p
Ale jednak jestem ciekawa:)

Aha..CHCIAŁABYM PODZIĘKOWAĆ PARU OSOBOM, KTÓRE SĄ ZE MNĄ A ICH BLOGI SĄ ŚWIETNE;P
*SIASIA
*DŻELA
*MIŚ LU GO
DZIĘKUJĘ WAM ;**

TAK WIEM, NIE TYLKO ONE CZYTAJĄ TEN BLOG ALE JEST KILKA ANONIMKÓW I NIE WIEM KOMU MAM PODZIĘKOWAĆ ;**
w NASTĘPNYM ROZDZIALE WYPISZĘ WSZYSTKIE BLOGI, KTÓRE OBSERWUJĘ, BO SĄ NAPRAWDĘ ŚWIETNE;P
COŚ MNIE W NICH UJĘŁO;P


O matko...ale się rozpisałam...:)


No...to by było na tyle:)
Papa;**
Cya ;)

wtorek, 15 marca 2011

;p

Kochani...Przepraszam, ale nie mam siły dziś dodać nowego rozdziału...
Mam napisane w zeszycie ale nie zdołam go przepisać tutaj...;x

Mam gorączkę i głowa mi pęka..
Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej i rozdział się pojawi..
Pozdrawiam Was serdecznie ;**
Zakręcona^^