piątek, 27 września 2013

47

Byłam szczęśliwa. Już dawno nie byłam tak spokojna. Musiało się udać.

Przebudziłam się. Promienie słoneczne świeciły na moją twarz. Zegar wskazywał godzinę 10. Czułam na sobie czyjąś rękę. Odwróciłam się delikatnie. Chris całą noc mnie przytulał. Naprawdę chciał mnie chronić.
Chłopak jeszcze spał. Nie miałam ochoty wydostawać się z jego objęć. Było mi tak dobrze. Postanowiłam więc jeszcze poleżeć. Po kilkunastu minutach chłopak zaczął się ruszać i się przebudził. Nie wiem dlaczego ale udawałam, że śpię. Nachylił się nade mną i pocałował mnie w policzek najdelikatniej jak umiał. Ja w tym czasie "obudziłam się".
- Hej - powiedziałam sennym głosem.
- Cześć księżniczko - powiedział. Kurcze , on wyglądał nieziemsko zaraz po przebudzeniu. - Nie chciałem Cię budzić, przepraszam.
- Nie obudziłeś mnie, po prostu już się wyspałam - uśmiechnęłam się do niego.- Zaraz idę zrobić nam jakieś śniadanie.
- Poczekaj jeszcze chwilę , nie tak od razu . Zresztą, ja Ci pomogę.
- Nie musisz, jesteś gościem, dam sobie radę.
- Ale chcę , więc się ze mną nie sprzeczaj- posłał mi swój słynny łobuzerski uśmiech.
- No doobra , niech Ci będzie.
Jeszcze chwilę porozmawialiśmy leżąć w łóżku , a za chwilę wstałam.
Chris cały czas się we mnie wpatrywał. w sumie to mnie to bawiło.
- To ja szybko się ogarnę i zaraz robimy śniadanie.- stwierdziłam.
- Nie ma problemu.
Wyszłam z pokoju.
Poszłam wziąć prysznic i przebrać się w coś innego niż piżama. Założyłam shorty i bokserkę.Włosy związałam w luźnego koka. Pogoda za oknem zachęcała do wyjścia, było słonecznie. Może dzisiaj uda się gdzieś wyciągnąć ludzi, nie ma co siedzieć w domu.
Weszłam do kuchni , gdzie już krzątał się Chris. Chciałam go przestarszyć , ale chyba mnie słyszał bo odwrócił się w ostatniej chwili.
- Nie łatwo mnie zaskoczyć - powiedział i zaczął się śmiać.
- Doooobra już , jeszcze mi się uda. - odpowiedziałam i wzięliśmy się za robienie śniadania.
Omlet wyszedł nam niesamowity.
Kiedy skończyliśmy jeśc , to naczynia wrzuciłam do zmywarki. Poszliśmy do salony i włączyliśmy telewizję.
- Słuchaj, jest taka ładna pogoda , może wyciągniemy gdzieś Ashley i Jake'a ? Nie chce mi się siedzieć w domu.
- Bardzo dobry pomysł, zaraz do niego zadzwonię.
Chłopak poszedł po telefon i wyszedł na dwór zadzwonić.
Nie uda się go zaskoczyć? Skradłam się na palcach i znienacka wskoczyłam mu na barana , głośno się przy tym śmiejąc.
On także zaczął się śmiać.
- Teraz już Cię nie puszczę, będziesz tam siedzieć do końca- śmiał się jeszcze bardziej.
- ale przyznaj, to mi się udało , nie spodziewałes się prawda ?
- Noo wiesz , gdybyś tak głośno nie szurała nogami , to może bym się przestraszył , ale musisz jeszcze poćwiczyć technikę skradania się.
- Nooo dzięki wielkie , wiesz - zaśmialiśmy się oboje. - Możesz mnie już puścić.
- Powiedziałem , nigdzie nie idziesz. Sama się w to wpakowałaś.
- Ale Chris, nie możesz mnie dźwigać i się przemęczać.
- Z tego co wiem do tego nie miałem przeciwwskazań więc nie oszukuj.
- Dooobra , ale puść mnie.
- Nie ma nic za darmo - już czułam , że znowu uśmiecha się łobuzersko.
- Dobra, szybko co chcesz.- przewróciłam oczami.
- Puszczę Cię , ale nad nagrodą się jeszcze zastanowię , dam znać później. - postawił mnie na ziemi.
- Niech Ci będzie.

Byliśmy umówieni z Ashley i Jake'am na plac zabaw- taaak, lubimy się powygłupiać.
Bawiliśmy się jak małe dzieci , zjeżdzaliśmy , huśtaliśmy się.
Taka chwila beztroski. Było cudownie. Nie trzeba myśleć o problemach , bawisz się i nie ponosisz za to konsekwencji. Dzieci jednak to mają dobrze.
Wieczorem postanowiliśmy pójść do klubu na dyskotekę. Poszliśmy spacerkiem do mnie , Jake pojechał do domu, Chris poszedł z nim a Ashley postanowiła się wyszykować u mnie.

                                                   ***
- Stary i jak było , pogadałeś z Emmą?
- Tak. Powiedziała, żeby się z niczym nie spieszyć itp.
- Hahahahahhaha , czyli nieprędko będziesz miał ją w łóżku.
- Tak właściwie to wczoraj już z nią tam byłem.
- Że co kurwa ? I nic się nie chwalisz? to gratulacje ..
- Japierdole stary , do niczego nie doszło , po prostu z nią spałem. Nie kochałem się z nią , spałem.. Wiesz , w ubraniach i takie tam. Czy ty musisz tylko o jednym ?
- No wybacz, ale zabrzmiało to jednoznacznie.
- Sam się zajmij sobą panie "wszystko wiem". U was też pewnie do niczego nie doszło.
- Kocham Ashley i nie chcę jej do niczego pospieszać, ale nie powiem, mam na nią cholerną ochotę.
- Haha , widzę hormony buzują Ci nieźle. A teraz idź się ogarniaj , to może akurat zadziałasz dzisiaj wieczorem lovelasie.
                                                 ***
Ashley brała prysznic, podczas gdy ja suszyłam już włosy w pokoju.
Chciałam wyglądać ładnie. Wiadomo dla kogo. Założyłam jeansowe rurki z wstawkami ze skóry , cielistą mgiełkę i kremowe szpilki. Baleriny wezmę sobie na zmianę.
Ubrałam się i zaczęłam nakładać makijaż. Ashley w tym czasie też już się szykowała.
Była 20.50 . Chłopcy mieli być za 10 minut i mieliśmy od razu wychodzić.
Niee powiem , podobało mi się jak wyglądamy.
- Emma, jak jest , no wiesz, z Chrisem?- dopiero mogłysmy swobodnie porozmawiać
- On jest taki kochany. Widzę , że się stara i chyba naprawdę mu zależy.
- Dziewczyno , to na co ty czekasz, wróć do niego..
- Sama wiesz jak wyszło ostatnio . Wszystko potoczyło się za szybko. Nie chcę , żeby i tym razem coś się popsuło , więc wolę odczekać.
- Może masz i rację. Ale widać , że wariat jest zakochany bez pamięci i Ty w nim też.
- Oh Ashley , co ja bym bez Ciebie zrobiła. - przytuliłam się do przyjaciółki.
W tym momencie zadzwonił dzwonek. Wzięłam więc telefon i klucze od domu. Wyszłyśmy a tam czekali już chłopcy.
Przywitaliśmy się z nimi i wsiedliśmy do samochodu.
- Ślicznie wyglądacie - powiedzieli wspólnie.
Podziękowałyśmy.

Po 20 minutach znaleźliśmy się już na parkingu i wychodziliśmy z samochodu.
Ashley od razu przyssała się do chłopaka i poszli przodem. Trochę mnie to skrępowało.
Chris podszedł do mnie.
- To co , idziemy ?
- Oczywiście - uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam za przyjaciółmi.
Weszliśmy do klubu i zajęliśmy stolik . Na początek zamówiliśmy sobie drinki. Po wypiciu 2 czy 3 poszliśmy bawić się na parkiecie. Nie żebym się chwaliła , ale duuża liczba oczu była zwrócona w naszą stronę , gdy tańczyłyśmy razem z Ashley. Po alkoholu byłam trochę ośmielona więc nie powiem , ale to mi się podobało.
Do tańca poprosił mnie jakiś chłopak , więc nie mogłam odmówić.
Jednak widziałam zazdrość w oczach Chrisa. Ale nie mogłam na to nic poradzić , przecież z nim tylko tańczyłam.
Chris z przyjaciółmi odszedł do stolika .. Po skończonej piosence nowo poznany kolega chciał jeszcze tańczyć , ale mu podziękowałam i wróciłam do przyjaciół. Wypiłam kolejnego drinka , bo byłam zmęczona.
- Co się dzieje ? - pytałam ich.
- Po prostu dziś dużo pijesz , może warto zastopować? - powiedziała Ashley.
- Przestań , jest ok , znam umiar. Nie będzie ze mną problemów , obiecuję. - uśmiechnęłam się do niej i spojrzałam na Chrisa.
Wydawało mi się , że jest przygnębiony więc usiadłam obok niego , podczas gdy nasi zakochali wymieniali się już śliną.
- Coś się stało , że tak siedzisz?
- Niee coś ty, po prostu jakoś tak zamulam ..
- O niee , nie możesz. - złapałam go za rękę i wzięłam na parkiet. Tańczyliśmy baaardzo długo. Ale Chris był dobrym tancerzem , więc jakoś mi to nie przeszkadzało.
Usiedliśmy trochę zmęczeni. W klubie było gorąco więc postanowiliśmy wyjść na chwilkę na świeże powietrze.
Usiedliśmy w pobliżu na murku. W tym czasie ujrzałam "mojego kolegę z parkietu" , który obmacywał się z jakąś tlenioną blondynką. Zaczęłam się śmiać.
- gdybym była głuupia to ja mogłabym być na jej miejscu . fuuuj .
Chris zaśmiał się ze mną. Widziałam , że dobry humor powrócił mu na nowo.
Było mi już trochę chłodno , ale nie chciałam wracać do środka.
- Jest Ci zimno, chooodź.
- Nie, posiedźmy jeszcze. - w tym momencie Chris mnie objął.
- Nie pozwolę , żebyś się przeziębiła. Nie może Ci być zimno.
- Dziękuję Ci.. Tak się o mnie troszczysz. - spojrzałam na niego. - ja nie wiem jak Ci to wynagrodzę.
Chris patrzył się na mnie.
- Po prostu mnie pocałuj.


__________________________________________________
Miałam dłuuuugą przerwę . Ale wakacje miałam mega pracowite , więc nie było ani dnia , żebym mogła coś napisać.
Dlatego pojawia się teraz.
Pozdrawiam Was ♥
kuurde , każdy wasz komentarz motywuje mnie do dalszego pisania :*
Kocham was ♥

PS. Jeśli któraś mogłaby , to byłabym wdzięczna , gdyby poleciła mojego bloga. CHCEMY WAS TU WIĘCEJ MOJE KOCHANE ♥
Buziaki dla każdej z osobna :*

Już niedługo nowy post , zapraszam :P

piątek, 10 maja 2013

46

Zrobiłyśmy kolację i zaniosłyśmy wszystko do salonu. Chłopcy przez ten czas rozmawiali o czymś i jednocześnie postanowili , że możemy coś obejrzeć więc szukali jakiegoś filmu. Nie mieli niczego konkretnego na oku.
- Co chcecie obejrzeć ?- zapytał Jake.
- Nie mam pojęcia , w sumie to wszystko jedno - odpowiedziała Ashley.
- Ja też nie mam pomysłu.- stwierdziłam.
- Możemy włączyć cokolwiek, horror , komedia.- powiedział Chris.
- Ja chcę horror ! - zaczął krzyczeć Jake.- Już dawno nic takiego nie oglądałem. Dawka emocji zawsze się przyda.
Wszyscy się zgodziliśmy , więc Jake znalazł coś i włączyliśmy, w międzyczasie jedząc kolację..
Wydaje mi się , że usnęłam , bo nie pamiętam jednej części. Poruszyłam się raptownie i w tym momencie Ash zaczęła piszczeć. A ja razem z nią.
- Co się dzieje?- zaczęłam krzyczeć.
- Niee wiem- odpowiedziała przyjaciółka - był straszny moment a ty zaczęłaś się poruszać więc spanikowałam.
Wszyscy wybuchnęłiśmy śmiechem. Było już późno i Ash musiała wracać do domu. Prosiłam ją na osobności , by została , bo trochę dziwnie mi zostać sama z Chrisem , jednak jej mama się nie zgodziła . Miała zły humor i musiała jakoś odreagować, więc kazała wracać córce do domu.
Przyjaciele pożegnali się z nami i pojechali. Zostałaliśmy sami.
-Zadzwonię do rodziców-powiedziałam i wyszłam.
Poinformowałam ich przez telefon , że Chris zatrzymał się u nas. Okłamałam jednak , że to tylko kilka dni i że nie jesteśmy sami. Moi rodzice pod tym względem mają świra ponieważ pozostanie z chłopakiem w jednym domu zazwyczaj oznacza dla nich tylko jedno. Jednak mi ufają na tyle, że są w stanie mnie zostawić. Wiedzą , że jestem rozsądna. Skończyłam z nimi rozmawiać i wyszłam z pokoju. Chrisa nie było w salonie. Stał w kuchni i wkładał naczynia do zmywarki.
- Ja się tym zajmę , nie musisz tu sprzątać - powiedziałam.
-Emma , i tak nadużywam twojej gościnności zatrzymując się tutaj. Daj mi chociaż odrobinę to wynagrodzić.
- Niech Ci będzie , ale po śniadaniu ja zmywam.
- Nooooo dobra . - zaczęliśmy się śmiać.
- Skoro Ty kończysz wkładać naczynia to ja idę się wykąpać. Druga łazienka jest na dole a ręczniki w szafce , więc jak będziesz chciał to idź tam.
- A niee mogę z Tobą? - zrobił minę małego szczeniaczka.
- Wariat. - powiedziałam i wyszłam. Jego mina mnie rozbawiła.
Poszłam na górę wziąc odprężającą kąpiel. W końcu będzie spokój , nie muszę się niczym martwić , wszystko jest pod kontrolą. Mam nadzieję , że tak zostanie.
Nalałam swojego ulubionego truskawkowego płynu do kąpieli. Zapach roznosił się po całej łazience.
Weszłam do wanny pełnej wody i piany. Włosy umyłam również truskawkowym szamponem. Generalnie uwielbiałam wszystko co truskawkowe. Miałam hopla na ich punkcie.
Po kilkudziesięciu minutach musiałam w końcu wyjść bo woda zrobiła się zimna. Założyłam moje ulubione krótkie spodenki i duży filoetowy Tshirt w którym ciągle śpię. Jest mega wygodny. Włosy wysuszyłam tylko ręcznikiem i pozwoliłam im swobodnie opaść na plecy. Poszłam do kuchni , by znaleźć Chrisa , ale nigdzie go nie było. W salonie też nie. W swoim nowym pokoju rónież go nie zastałam. Zaczęłam się powoli denerwować , więc poszłam do swojego pokoju po telefon, bo chciałam do niego zadzwonić.
Weszłam tylko i zobaczyłam , jak leży na moim łóżku i chyba na mnie czeka. Był wykąpany bo reszta wody z włosów skapywała mu na nagi tors. Przyszedł w szamych dresowych spodniach . Mmm.. CO za widok . EMM USPOKÓJ SIĘ ! Skarciłam sama siebie.
- Jesteś, szukałam cię wszędzie. - powiedziałam  gdy tylko ostrząsnęłam się po takim widoku.
- A nie mogłaś po prostu zawołac? - spytał.
- Fakt , nie pomyślałam-  uśmiechnęłam się do Niego.- Nie jesteś zmęczony? Musisz teraz wypoczywać.
- Po prostu mnie wyganiasz? - zaśmial się.
- Nieee - prawie krzknęłam - po prostu się o Ciebie martwię.
- Nic mi nie jest , czuję się już dobrze.
- Cieszę się. - odpowiedziałam i stałam tak w swoich drzwiach, sama nie wiem do końca dlaczego.
- Czekałem na Ciebie- powiedział po dłuższej chwili Chris.
- No domyślam się. - obdarzyłam go uśmiechem i usiadłam obok niego.
Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się nieziemsko. Aż po plecach przeszedł mnie miły dreszcz. Jeeju , jak on na mnie działa.
Czułam się jednak odrobinę skrępowana. Bałam się zostać z nim sama. Wyglądał fenomenalnie. Siedziałam i nie wiedziałam co powiedziec.
- Emmo, wiem, że może to za szybko , ale chciałbym z Tobą porozmawiać. - Ja nadal nic nie mówiłam. Więc on kontynuował. - Wiesz , chciałbym , żeby było jak kiedyś .. Żebyśmy .. No wiesz . - patrzył cały czas na mnie. Czułam to. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się delikatnie.
- Chris , nie zrozum mnie źle.. Naprawdę tego chce. Ale.. Ostatnio się pospieszyliśmy i sam wiesz jak wyszło.. Odczekajmy aż wszystko się unormuje dobrze ?- spojrzałam mu w oczy.
- Yyy.. Tak jasne, jak tylko chcesz. - złapał mnie za rękę- Będę czekał.
- Dziękuję. -uśmiechnęłam się.
- Idę już , śpij smacznie.- Nachylił się nade mną i chyba chciał pocałować. Przekręciłam głowę i dałam mu buziaka w policzek. - ah, no tak, nie spieszyć się, zapamiętam. - obdarzył mnie jeszcze jednym uśmiechem i wyszedł.
A ja opadłam na łóżko.. Szczęśliwa. W końcu zaczyna być dobrze.
                                                         ***
Nienawidzę burz. Od dziecka się ich bałam. Zwłaszcza w nocy. Zegar pokazuje 2:35 a ja leżę i prawie trzęsę się ze strachu. Gdy byłam mała to biegłam do rodziców. (haha , może dlatego nie mam rodzeństwa ).
Teraz muszę sobie radzić sama.
Gdzieś podświadomie krążyły myśli , że jest ktoś w tym domu, kto mógłby mnie ochronić , ale pakowanie się chłopakowi do łóżka podczas pierwszej nocy nie jest dobrym pomysłem. Jakkolwiek źle by to nie brzmiało.
2.53. - kuurde, cholerna burza. Nie mogę zasnąć. Równo o 3:00 zwariuję i zacznę piszczeć. Nie dam rady.
A może nie chcę dać rady, bo chcę TAM pójść ? Nieważne, idę..
Biorę telefon, żeby podświetlić sobie drogę. Zgaszam światło w pokoju i wybiegam czym prędzej z pokoju kierując się do sypialni , w której śpi Chris. Staję pod drzwiami i uspokajam oddech. Pukam delikatnie, jednak nikt nie odpowiada. Dzieewczyno , jest prawie 3 , on śpi.
Otwieram drzwi. Lampka niezgaszona a on śpi. Wygląda tak słodko i bezbronnie, jakby wgl nie słyszał huku dobiegającego z zewnątrz. Podchodzę bliżej do jego łóżka. Delikatnie dotykam go po twarzy. Chłopak się poruszył. Zabieram więc rękę i mówię cicho.
- Chris. - szepczę. Jednak zero reakcji z jego strony. Nie chcę , żeby rano przestraszył się, widząc mnie obok, więc wolę powiedzieć mu teraz - Chris.. - chłopak przeciąga się i budzi.
- Która godzina, co się stało? - przeciera oczy.
- Przepraszam. Jest prawie 3 a na dworze rozszalała się burza.. Opowiadałam Ci kiedyś, że cholernie się boję być sama. Mogę tu chwilę posiedzieć?
- Nawet nie pytaj, to twój dom. Oczywiście.
Obeszłam łóżko i usiadłam z drugiej strony. Chłopak odkręcił się w moją stronę.
- Nie zamierzasz spać?
- Burza przejdzie i pójdę do siebie.
- Zwariowałaś chyba , nie wiadomo kiedy się skończy a ty nie będziesz zarywała nocy. Choodź.- pokazuje miejsce obok siebie i patrzy na mnie.
Kolejny huk. Niebo przeciął kolejny zygzak.
Bez zastaniowienia więc położyłam się obok.
- Naprawdę dziękuję. Ratujesz mi życie. Nienawidzę burz , cholernie się boję.
- To nic takiego.- uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuję.- również się uśmiechnęłam.
Położyłam się na plecach i przykryłam kołdrą. Chłopak zrobił to samo.Było odrobinę niezręcznie.
 Przy każdym huku mrużyłam oczy. W końcu odkręciłam się twarzą do chłopaka. On już lezał wpatrzony we mnie.
- Myslałam, że już śpisz.
- Będę czuwał , dopóki Ty nie zaśniesz.
- Dziękuję. - powiedziałam prawie szeptem.
- Emm, chodź do mnie.
- Słucham?- lecz on w tym czasie już mnie przysunął i objął wokół pasa.
- Przecież nic Ci nie zrobię. Chyba mogę się do Ciebie przytulić.
- Pewnie, że możesz. - również objęłam go ręką. Głowę położyłam lekko na jego torsie. - Naprawdę Ci dziękuję. Że mnie chronisz.- czułam się bezpiecznie w jego ramionach.
- Od tego jestem, księżniczko - po czym pocałował mnie w czoło i wtulił się jeszcze bardziej.


_________________________________________________________
Na dziś to koniec. Może sklepię coś jeszcze , ale pewnie dziś nie opublikuję..
I jak się podoba ? :)
mam małą prośbę.. Czy komentarz mogłyby napisać WSZYSTKIE osoby , które to przeczytały ? Nie chcę nic wymuszać, po prostu chciałabym się zorientować, ile jest takich osób ..
Dziękuję Wam ♥
Zakręcona ^^

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

45

Szliśmy cały czas za rękę do taksówki , śmiejąc się jak dawniej. Wsiedliśmy do samochodu. Powiedziałam kierowcy , gdzie ma nas zawieźć. W trakcie drogi cały czas coś opowiadaliśmy. Po niedługim czasie znaleźliśmy się pod moim domem. Zapłaciłam i wysiedliśmy. Otworzyłam drzwi.
-Zapraszam do środka.-spojrzałam z uśmiechem na chłopaka.
-Dziękuję. To naprawdę nie kłopot , że zatrzymam się na kilka dni?
-No pewnie że nie. Mieszkaj tu, ile tylko chcesz.
Ciekawe co na to rodzice- pomyślałam , ale teraz nie chciałam się tym przejmować.
Weszliśmy do środka.
- Czuj się jak u siebie - uśmiechnęłam się.
-Jeszcze raz dziękuję. Ponownie ratujesz mi życie.- podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Zaraz coś zrobię do jedzenia. Na co masz ochotę?
- Nie rób sobie kłopotu, nie jestem głodny.
- O niee.. Lekarz kazał , żebyś dbał o siebie. Musisz dużo jeść, żeby całkowicie powrócić do zdrowia.
- Wystarczy że na Ciebie patrzę i czuję się lepiej.
-Chris to nie są żarty. Zobaczysz , wyleczę cię raz dwa. To co zjemy?
poszłam do kuchni i rozejrzałam się po szafkach.
Stwierdziłam , że zrobię pizzę. Smaczna i szybka.
Zaczęłam wyciągać odpowiednie składniki i robić ciasto. Chris w tym czasie rozglądał się po domu. Po kilku minutach stanął w drzwiach kuchni i patrzył na mnie z uśmiechem.
- Jestem gdzieś brudna? - spytałam.
- Niee, po prostu ładnie wyglądasz.
- Taaak-powiedziałam z przekorem- Zwłaszcza z ciastem na rękach.
Zaśmialiśmy się oboje. Zostawiłam ciasto , żeby urosło kilka minut.
-A co z twoimi rzeczami?
- Poproszę Jake'a, to może mi je przywiezie.
- Jeśli chcesz, to zaraz do niego zadzwonię.
- Dobrze, za chwilkę.. - podchodził do mnie i złapał za rękę.- Przepraszam , że tyle przeze mnie wycierpiałaś.-patrzył mi w oczy- Postąpiłem nierozsądnie. Przepraszam.
- Chris, nie ma o czym mówić. Zapomnijmy o przeszłości, liczy się to, co jest teraz.- przytuliłam się.- Chodź, pomożesz mi kroić składniki.
                                                           ***
Pizza wyszła świetna, ciasto takie jak lubimy oboje. Najedzeni i szczęśliwi poszliśmy do salonu.
Chris postanowił zadzwonić do przyjaciela, by ten przyjechał po klucze i przywiózł wszystko z jego poprzedniego mieszkania. Jake, zaskoczony wiadomością, gdzie teraz zatrzymał się przyjaciel, powiedział, że przyjedzie za 15 minut, bo musi wstąpić po Ashley.
Przyjaciele pojawili się po kilkunastu minutach. Jake zaczął żartować dwuznacznie, że teraz będziemy spać ze sobą itp. Śmieliśmy się z tego, ale w głębi bałam się, że prędzej czy później do czego takiego dojdzie. Mieszkanie z chłopakiem jednak do najbezpieczniejszych należy pod tym względem.
- To co Chris, jedziemy?- zapytał Jake.
- Może ja zostanę? nie chcę się już tam pojawiać. - powiedział Chris.
- Więc ja pojadę-odparłam- Pomogę.
- Zooostań- przeciągnął Chris.
-Przyjacielu, będziecie mieli teraz dużo czasu, żeby się bałamucić, daj jej trochę wolnej przestrzeni.- żartował jak zwykle Jake. Za taki tekst zaczęłam dziubać go po żebrach, bo wiem, że tego nie lubi. Mimo wszystko po chwili złapał mnie i unieszkodliwił..
- To co Emm, jedziemy? Ash zostanie z Chrisem, a ja pojadę z tobą- zaczął poruszać śmiesznie brwiami.
- Głuuupi jesteś- zaczęła śmiać się Ashley. - Ale jedźcie. Będzie chociaż odrobina spokoju.
Wyszliśmy więc w domu i wsiedliśmy do samochodu. Jake włączył swoją ulubioną płytę i zaczął śpiewać. I za to go uwielbiam. Jest ciepły i pełen energii. Zaczęłam się śmiać , ale po chwili śpiewałam już razem z nim.
Weszliśmy do dawnego mieszkania i zaczęliśmy wszystko pakować. Ja zajęłam się ciuchami a Jake pozostałymi rzeczami. Na całe szczęście samochód był pojemny, bo wynieśliśmy z niego kilka kartonów rzeczy.
                                                              ***w tym samym czasie ***
- Widać, że już jest lepiej- zaczęła Ash.
- Taaak, w końcu powróciłem do życia- zaśmiał się Chris- Ale nawaliłem .. Byłem taki głupi. Myślałem tylko o sobie. Nie pomyślałem , jak będą się czuli inni w takiej sytuacji.. Co za dupek ze mnie.
- Przestań się obwiniać. Po prostu zależy Ci na niej i jesteś w stanie dużo poświęcić.
- Zależy to mało powiedziane. Ja za nią szaleję. Odkąd poznaliśmy się , jak jechaliśmy nad jezioro to nie jest mi obojętna. Poznałem ją i pomyślałem : Mmm.. Fajna laska.. a ta figura..
Poznałem jej charakter i nie mogłem się opanować. Z każdym dniem wkręcałem się coraz bardziej. Nigdy nie czułem czegoś takiego i nie myślałem o żadnej dziewczynie w taki sposób jak o niej. Boję się że ona już nie będzie chciała być ze mną.
-Oh , przestań.. Zaproponowała, żebyś zatrzymał się u niej, troszczy się o Ciebie, ciągle przytula.. Wiesz jak panikowała, że Cię straci? Ona Cię kocha Chris.
- Ja ją też o to bardzo, dlatego chcę, żeby wszystko się ułożyło.
- Dajcie sobie odrobinę czasu , niech wszystko potoczy się samo. Nie ma co tak z dnia na dzień wszystkiego zmieniać.
- Masz rację. Dziękuję Ci. Dobra z Ciebie przyjaciółka.
- Wiem przyjacielu - zaśmiałam się i przytuliłam do chłopaka.
W tym czasie do domu weszła Emma z Jake'am.
- No widzisz, zostawisz ich na chwilę i już będą się miziać. - zaczął mówić Jake.- Jak możecie..
Zobaczyłam lekko przerażoną minę  Chrisa.
- Ja niee wiem Jake.. i co my teraz z nimi zrobimy. Może po prostu pocieszę cię po stracie ukochanej? - nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
Wszyscy wybuchli śmiechem. Przynieśliśmy kartony do środka. Wzięliśmy się za ich rozpakowywanie.
Grupowa praca była o wiele krótsza. Zmęczeni tym wszystkim rozsiedliśmy się w salonie.
Ja z Ashley wzięłam się za robienie kolacji a chłopcy zawzięcie o czymś dyskutowali.
Poczułam się jak kiedyś, jak za starych dobrych czasów.. Chce, żeby znowu tak było..


___________________________________________________
Powróciłam. Żyję. Przepraszam. Cholernie przepraszam :( Nie potrafię Wam tego wynagrodzić. Przepraszam i już :(

KOCHAM WAS nadal ♥
Zakręcona