sobota, 24 grudnia 2011

;**

Kochani z okazji Świąt chciałam Wam życzyć Wszystkiego najlepszego , spełnienia marzeń no i pogody ducha ;)
Oraz wielu prezentów od Mikołaja ;)
Jeszcze raz Najlepszego ;**
<33

niedziela, 18 grudnia 2011

40

Pierwszy raz odkąd Chris był w szpitalu mogę powiedzieć, że spokojnie przespałam noc. Już nie martwiłam się, czy się wybudzi. Byłam szczęśliwa. Dobiegała dopiero 8 rano, ale zeszłam cichutko, by sprawdzić , czy tata jeszcze nie wyjechał. Akurat kończył się pakować.
-Cześć. Miałem Cię nie budzić, ale skoro już wstałaś ... Będę tęsknił. Bądź ostrożna i grzeczna.
- Jestem.
- Tak, wiem , ale wolę Ci to oznajmić.
- Też będę tęskniła.- przytuliłam się.
- Córciu, już niedługo. Damy radę.
- Wiem. Zawsze sobie dawaliśmy.- pocałowałam go w policzek i pożegnaliśmy się.
Poszłam cichutko do pokoju po ciuchy i weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam włosy . Wysuszyłam je i ubrałam się. Ash nadal spała. Nie budziłam jej. Poszłam do kuchni i zrobiłam talerz kanapek z serem, wędliną i warzywami. Zrobiłam też herbatę. Nalałam do szklanki, na talerzyk nałożyłam 2 kanapki i poszłam coś obejrzeć, bo nie miałam co robić.
Nawet nie wiem kiedy do pokoju weszła Ashley.
- Hej.-powiedziała i zaraz ziewnęła.
- O, hej. Wyspałaś się?
-Tak. Dawno wstałaś?
-Nie. Idź do kuchni po kanapki i herbatę. Przed chwilką zrobiłam.
-Dziękuję.-odpowiedziała i poszła.
Po chwili usiadła obok mnie.
- Jedziesz dzisiaj do szpitala?- zaczęła.
- Oczywiście. Zrobię małe zakupy i chciałabym niedługo pojechać.
- Jak chcesz to pojadę na zakupy z Tobą.
- Jeżeli tylko chcesz, to jasne.
- Nie ma problemu , tylko bym się ogarnęła cokolwiek.
- Ok. Jak chcesz to weź sobie coś ode mnie a ręczniki masz w szafie na górze.
- Dzięki. Po drodze wstąpimy do mnie, żeby mama się nie martwiła i później nie było niepotrzebnego gadania.
- Ok.
- A do szpitala wpadnę potem. Wiem, że chcecie pobyć trochę razem.
- Jak już wolicie. Ale wiesz, że nie przeszkadzacie.
- Tak, wiem. Jake przywiezie mnie niedługo, ale najpierw pójdę trochę do domu. Wiesz jaka jest moja mama. Zaraz będzie gadała, że całymi dniami nie ma mnie w domu.
- Ok. nie ma problemu. To idziemy na te zakupy?
- Jasne.
Wrzuciłam naczynia do zmywarki i poszłam po torbę. Wyszłyśmy do sklepu. Kupiłam dla Chrisa owoce i coś do jedzenia. Pożegnałam się z Ashley i poszłam do szpitala.
W Sali zobaczyłam pewną kobietę. Nie wiedziałam kto to, więc weszłam do sali.
- Hej Chris. Dzień dobry – przywitałam się.
- Witaj.- odpowiedział.
- Dzień dobry.- powiedziała kobieta.- Ty pewnie jesteś Emma.
- Tak. A pani to …?
- Och , przepraszam. Nie przedstawiłam się. Jestem mamą Chrisa. Miło mi.- podała mi rękę.
- Mi również.- uścisnęłam jej dłoń.
Położyłam Chrisowi na szafce zakupy.
- Ja już pójdę. Trzymaj się synku- pocałowała go w policzek.- Do widzenia.
- Do widzenia.
I wyszła. Spojrzałam na Chrisa. Wydawało mi się, że nie jest zadowolony z odwiedzin mamy.
- Cieszę się, że przyszłaś- powiedział po chwili.
Uśmiechnęłam się.
- Kupiłam Ci najpotrzebniejsze rzeczy.
- Dziękuję… Rozmawiałem rano z lekarzem.- zaczął.
- I ?- spojrzałam na niego lekko przestraszona.
- Jeśli będzie tak jak teraz.. To wyjdę za kilka dni- dopiero teraz się uśmiechnął.
A mi kamień spadł z serca.
- Tak się cieszę.- przytuliłam Go delikatnie.
- Ja też.
- Mogę się o coś spytać?
- Oczywiście- powiedział i spojrzał na mnie.
- Czy… Chyba nie byłeś zadowolony z odwiedzin mamy. Odebrałam takie wrażenie. Stało się coś?
- Wiesz. Dla niej zawsze ważniejsza była kariera i życie towarzyskie niż syn. Nie miałem dobrego dzieciństwa. Praktycznie jej nie było. A teraz przypomniała sobie o mnie i chce wszystko naprawić. Tak się nie da.
- Przykro mi. Nie wiedziałam.- przytuliłam Go.
- Jest ok. Daję radę. Zamieszkam z nią i może jakoś odnowimy nasze relacje. Nie będzie to łatwe, ale spróbuję.
Uśmiechnęłam się. Rozmawialiśmy długo. W międzyczasie odwiedzili go Ashley z Jake’am .
Posiedzieli trochę ale musieli jechać. Pytali, czy wracam z nimi, ale do domu mam niedaleko więc postanowiłam jeszcze zostać. Około 20 musiałam już iść. Pożegnałam się z Chrisem i wyszłam z budynku.
Szłam sobie chodnikiem gdy nagle podjechał do mnie jakiś samochód. Przestraszyłam się trochę, bo nie wiedziałam kto to.
- Witaj. Może podwieźć? – była to mama Chrisa.
- O , witam ponownie. Nie, dziękuję. Mam niedaleko. Nie będę robiła pani kłopotu.
- Ależ to żaden kłopot. Wsiadaj dziecko. Zmarzniesz.
Nie spierałam się dłużej tylko wsiadłam do samochodu.
- Więc gdzie mieszkasz ?
Wytłumaczyłam jej. Wydawała się miła, jednak coś mi w niej nie pasowało.
- Chyba musimy porozmawiać.- zaczęła.
- Tak? O czym?
- Jeszcze się pytasz? – zaczęła się śmiać i przystanęła na poboczu przy moim domu.- Nie zbliżaj się do Chrisa. Ostrzegam.


_______________________________________________
Witajcie ;*
Tu Zakręcona^^
To tyle na dziś ;)
Napisałam sama ;p

Podoba się?
Nie miałam czasu wcześniej dodać. Mam dużo obowiązków przed Świętami. Sami rozumiecie.

Rozdział dedykowany dla: Nananana :P

Pozdrawiaaam Was wszystkich ;*
<3

sobota, 3 grudnia 2011

39

Złączyliśmy się w delikatnym pocałunku ...
***

Po chwili odłączyliśmy się od siebie. Jednak bałam się otworzyć oczy. Bałam się , że to tylko piękny sen.
- Tak za tym tęskniłam.- powiedziałam i dotknęłam jego delikatnego ale zarazem męskiego policzka.
- Ja też . Nie mogę się doczekać, kiedy stąd wyjdę. Nareszcie wszystko się ułoży.
- Poczekaj jeszcze. Lepiej jak tu poleżysz i w pełni zregenerujesz siły. Mamy jeszcze dużo czasu.
- Ja ... Masz rację.- nagle posmutniał.
- Co jest? Co się stało? Źle się czujesz?
- Nie, nie chodzi o to... Po prostu...To moja wina. Postąpiłem nierozsądnie i niedojrzale. Do końca będę to sobie wypominał... I...
- Csiiii...- przyłożyłam mu palec do ust- To się już nie liczy. Ważne, że już wszystko jest w porządku. Nie wracajmy do przeszłości. To nie ma sensu. I tak już nic na to nie poradzimy. Najważniejsze, by o tym zapomnieć.

***

Czy chodzi jej o mój wybryk czy o nas, o to, że byliśmy razem? Co, jeśli ona nie będzie chciała ze mną być, albo zrobi to z litości, bo boi się, że znowu sobie coś zrobię?
- Emm, my... Musimy chyba porozmawiać...
- O czym?- spytała, choć chyba domyślała się, o co chodzi.
- Wiesz, o tym , co było kiedyś. O nas ... O tym, co się stało.. Jaaa...
 W tym momencie do sali weszli Ashley z Jake'am
- Chris, jejju, jak to dobrze ..- powiedziała od razu Ash.
- Miło Cię widzieć żywego- jak zwykle zażartował Jake.
- Hej. Was też dobrze widzieć.
- A jak się czujesz?-spytała przyjaciółka.
- Jest coraz lepiej. Mam nadzieję, że niedługo wreszcie wrócę do domu. 
- Miejmy nadzieje- powiedział Jake.- Bo ja z nimi dwiema nie wytrzymam , nie wyrabiam już.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Atmosfera była optymistyczna. Nikt nie wspominał o starych błędach. Rozmawialiśmy i śmieliśmy się cały czas. Dobiegała 21:00 czyli koniec odwiedzin.
- My musimy już niestety iść- powiedziała Ashley.- Jeśli chcesz, to odwiedzimy Cię jutro.
- No jasne, wpadnijcie.
- Ja zostanę.- powiedziała Emma.
- Nie- powiedziałem bez namysłu.- Musisz odpocząć, przyjedziesz jutro. Ja sobie poradzę. Wypocznij. 
- Ale ..
- Nie ma żadnego ale. Wracasz z nimi i już. Koniec dyskusji.
- No niech Ci będzieee..
- Zobaczymy się jutro.
- taaak .. Pa- nachyliła się nade mną i pocałowała w policzek.
Potem pożegnali się Ash i Jake.
Byłem już wyczerpany, więc poszedłem spać.

***

Wracałam do domu. Chris miał rację. Byłam padnięta. Przy nim tego nie czułam ale teraz w samochodzie zmęczenie dawało o sobie znać. Nie chciałam jednak usypiać tutaj. Wolałam wytrwać i położyć się wygodnie do łóżka. 
- Ash, jesli nie masz planów-spojrzałam na Jake'a- to zostaniesz na noc? Jakoś sama nie chcę dziś siedzieć w domu.
- Jasne, żaden problem. Zadzwonię tylko do mamy, by się nie martwiła.
Po kilku minutach dojechaliśmy pod dom. Pożegnałyśmy się z Jake'am i weszłyśmy. O dziwo , w kuchni paliło się światło. Strasznie się bałam mimo tego weszłyśmy.
- Tato?- nie wierzyłam własnym oczom.
- Emma , no nareszcie jesteś - uściskał mnie.- Witaj Ashley.
- Dobry wieczór.
- To już koniec trasy, coś się stało?- spytałam.
- Nie , trasa najprawdopodobniej się przedłuży. Przyleciałem sprawdzić co tu się dzieje. Mama niestety nie mogła. Kazała Cię uściskać i przekazać, że tęskni.
- Ja też tęsknię za nią.
- A co z Chrisem?
Wcześniej nie opowiadałam im dokładnie przez telefon co i jak . Dopiero teraz porozmawiałam z ojcem . niestety , rano znowu leciał do mamy. To była tylko wizyta kontrolna.
Weszłam do siebie do pokoju , gdzie leżała już Ash.
- Emm , idziemy spać?
- A chce Ci się?
- Nie, ale Ty powinnaś. Jesteś zmęczona.
- Niedługo pójdę, ale nie od razu.
Przyniosłam jeszcze napój. Tak , nie jadłyśmy w nocy.
- Słuchaj- zaczęła przyjaciółka- Czy Ty.. Będziesz z Chrisem? Co z wami się stanie?
- Ja sama nie wiem. Pragnę tego cholernie ale też się boję. Że znowu nie wyjdzie a on zrobi sobie kolejną krzywdę. Wiesz jak ja się bałam.. Że on..- po policzku spłynęła mi łza- Że on z tego nie wyjdzie.
- Emm , kochanie , nie przejmuj się , wszystko w porządku- przytuliła mnie.- Zapomnij o przeszłości. Liczy się teraźniejszość. Jeszcze wspomnisz moje słowa. Spójrz mi w oczy..
Spojrzałam..
Ash dalej kontynuowała: - Wiesz, że jesteście dla siebie stworzeni, łączy Was silne uczucie. Musi być dobrze.
- Wierzysz w to?
- Kochanie.... Inaczej być nie może. Nie wyobrażam sobie tego.


____________________________________________________
Witam ;) Tu Zakręcona^^
Kolejny napisałam sama ;] .. 
A Bejbe.(; - zrozumcie ją , ma ogrom lekcji.

 Miałam strasznie dużo spr. i dopiero w weekend mogłam dodać. 
Jak się podoba?
Piszcie do mnie na gg ----------> Gdzieś tam podane ;p

Dziś tylko tyle , postaram się dodać jutro , bo dziś oczy mi się same zamykają ..-.-
I jak nowy wygląd bloga? ;D
Pozdrawiam ;**
Zakręcona^^




sobota, 12 listopada 2011

38

Był to ...

Lekarz .
- Wszystko w porządku ?
- Tak - odpowiedziałam i podniosłam się . - Dziękuję .
- Ale nie ma za co .
- Jest ... Uratowaliście mu życie - powiedziałam łamiącym głosem i rozkleiłam się . - Dzięki Was dostał drugą szansę . Dziękuję .
Najzwyczajniej przytuliłam się do lekarza . Był to sympatyczny pan ok. 40 . Uratował Chrisa . Jestem mu wdzięczna .


Kolejne dni mijały podobnie . Siedziałam całymi dniami Coraz bardziej bałam się , że Chris się nie wybudzi .. Trwało to już tak długo . Przez to wszystko straciłam rachubę . Nawet nie wiem , ile minęło od tego feralnego dnia.
Siedziałam i trzymałam Chrisa za rękę . Czułam ruchy , ale ostatnimi czasy działo się tak codziennie , więc nie było to już nowością . Czułam się zmęczona , więc nadal trzymając Go za rękę przymknęłam na chwilę oczy .
Znowu poruszył dłonią . Ale przyzwyczaiłam się do tego .
- Cześć .. - usłyszałam czyjś słaby głos .
Bałam się otworzyć oczy . Bałam się , że to nie prawda . Że to nie On , lub może mam omamy słuchowe .
Jednak delikatnie je otworzyłam .. Ujrzałam Chrisa patrzącego w moją stronę .
Nie potrafię powiedzieć , co czułam . Tak jakby spełniło się moje największe marzenie . Co ja mówię ... To było o wiele lepsze ...
Patrzyłam na Niego .. Nie byłam w stanie nic powiedzieć . Jedynie dotknęłam dłonią Jego twarzy .
- Tak .. Tak się cieszę . - nie wytrzymałam . Rozpłakałam się i wtuliłam delikatnie w chłopaka .
Ten położył rękę na moim ramieniu .
- Przepraszam - usłyszałam .
- Nie masz za co . Najważniejsze , że żyjesz ... Liczy się to co jest tu i teraz .

***

Przebudziłem się . Powróciłem do życia . W końcu Ją ujrzałem .. Mogłem poczuć jej zapach , jej dotyk . Tak mi tego brakowało .
Emma zaraz poszła powiadomić lekarza , że się wybudziłem .
Wyprosili ją i zaczęli mnie badać . Trwało to strasznie długo . W tym czasie widziałem , jak dziewczyna gdzieś dzwoni . Pewnie do naszych znajomych , powiedzieć co i jak .. Niecierpliwiłem się , ponieważ teraz chciałem tylko porozmawiać z Emmą , przebywać z nią .
Pragnąłem tego jak niczego innego . Skończyli w końcu a dziewczyna znowu weszła .
- Jak się czujesz ? - spytała z troską w głosie.
- Widzę Ciebie - nie może być lepiej .
Uśmiechnęła się do mnie .. Mówiłem już , że kocham jej uśmiech ? Gdybym miał dość siły by krzyczeć , wykrzyczałbym to całemu światu .
Pragnąłem znowu poczuć miękkość jej ust , jednak bałem się , jak zareaguje , także wolałem odpuścić . Póki co ..
- Chris , tak się cieszę . Nareszcie . nawet nie wiesz , ile czekałam na tą chwilę .. W końcu się wybudziłeś . - widać było i słychać , że naprawdę jest szczęśliwa .
Mimo że nie miałem zbyt dużo siły , to uniosłem rękę , by dotknąć jej policzka . Musiałem . Gładziłem jej twarz , podczas gdy ona patrzyła mi prosto w oczy i uśmiechała się do mnie .
Dotknęła mojej ręki , która spoczywała na jej policzku . Powoli nachylała się nade mną ..
Było tak blisko . Złączyliśmy się w delikatnym pocałunku .



Tu Zakręcona ^^
Tak , Chris w końcu się wybudził . Nie miałam siły ciągnąc tego dłużej .. Naprawdę , było mi źle .. Chciałam przywrócić jego postać ;)

Jak się podoba ? 

Czy będą razem ? Czy w końcu się ułoży ? 
O tym w następnych rozdziałach ;D
Zapraszam ;*
I pozdrawiam .. Oczywiście dziękuję , że czekaliście ..;)
Buziakii ;**

Zakręcona ^^

czwartek, 10 listopada 2011

37

Czułam ... Naprawdę poczułam jakiś ruch . Nie wiedziałam co robić . Czy zawołać lekarza , czy napawać się w samotności tą chwilą . Pomyślałam jednak rozsądnie i powiadomiłam lekarza .
Kazał mi wyjść z sali , ponieważ ma robić jakieś badania .
Nie wiem , ile czekałam na korytarzu , ale byłam tak zmęczona , że chyba odpłynęłam , choć nie straciłam świadomości .
Gdy lekarz wyszedł z sali od razu wstałam .
- Doktorze , co się dzieje ?
- Pacjent jest w coraz lepszym stanie . Jego stan wydaje się stabilny .
- Jak to wydaje się ?
- Jest stabilny , ale jeszcze wszystko może się zdarzyć . Ale na chwilę obecną nie ma żadnych zagrożeń .
- A kiedy się wybudzi ?
- Tego nie mogę pani powiedzieć . Każdy organizm inaczej reaguje na narkozę , nie mogę podać dokładnie . Jednak powinno się to stać w tym tygodniu . Miejmy taką nadzieję .
- Tak .. Miejmy taką nadzieję .. Czy mogę tam wejść >
- Oczywiście , a tymczasem ja idę do innych pacjentów . Ale jeszcze tu zajrzę . Więc do zobaczenia.
- Do widzenia .

Weszłam do sali . Chris wydawał się coraz silniejszy . Przypominał w końcu siebie . Jego twarz - mimo że wychudzona , była podobna do MOJEGO Chrisa , tego , którego kocham .


KILKA DNI PÓŹNIEJ :
Jest coraz lepiej . Wczoraj Chris znowu poruszył palcami . Daje oznaki życia . Jestem taka szczęśliwa . Siedzę tu od rana . Na noc byłam w domu , ponieważ rodzice kazali mi odpocząć . Nie powiem , to siedzenie dzień w dzień w szpitalu bez snu , funkcjonując jedynie dzięki kofeinie zawartej w kawie , którą piję hektolitrami , jest męczące . Jednak dzisiaj jestem wypoczęta . Tą noc mogę posiedzieć .
Weszłam do sali z kolejną porcją kawy . Upiłam łyk i postawiłam na stoliku . Spojrzałam na Jego twarz . Przypomniałam sobie , jak się poznaliśmy .. Przypomniałam sobie wyjazd nad jezioro , nad morze . Te wszystkie cudowne chwile . Nie wiem czemu , ale rozpłakałam się . Ale ze szczęścia . Dlatego , że najgorsze już za nami . Lekarz mówi , że stan jest stabilny , teraz będzie tylko lepiej . Pierwszy raz od tylu dni delikatnie się w niego wtuliłam. Niesamowite uczucie. 

Coś łagodnie dotknęło mojego ramienia . Przestraszyłam się , ponieważ nie słyszałam aby ktoś wchodził ...
Był to ...


_________________________________________
Powiedzmy , że wyzdrowiałam ;]
Dodaję nowy ;] Pisałam go teraz - pełen spontan .
Coś mnie kusi , żeby dodać jeszcze jeden , ale niee wiem sama ;)
Pozdrawiam ;**
Zakręcona^^

poniedziałek, 7 listopada 2011

;( grrr !!!

Przepraszam , tak strasznie przepraszam , że nie dodałam ... Jestem na siebie okropnie wkurzona .. I na wszystko ...
Lekarz stwierdził grypę żołądkową ... Czuję się fatalnie ... Głowa mi pęka ..
Mam dość !
POMOCY !!!

Nie wiem , chcę coś dzisiaj dodać , ale boję się , że nie wyjdzie .. Spróbuję , ale nic nie obiecuję .. Nie wiem , czy będziecie zachwyceni ... Nie mam siły myśleć ...


Jestem na siebie zła ! Mam ochotę coś rozwalić , rozbić ... Ale nie mam sił ;/

Mam nadzieję , że Was nic nie złapało ? U mnie cały dom jest chory ;/
Nie da się żyć ...

Do dzisiaj ;**
Mam nadzieję ...
Zakręcona^^

czwartek, 3 listopada 2011

Kochani , tak strasznie przepraszam , że nic nie dodaję .
Ale nauka , sprawdziany , lekcje ... I tak w kółko ...
I ten cholerny brak czasu ;/
Po prostu nie daję rady :( Mam nadzieje , że rozumiecie ...

Postaram się dodać rozdział w weekend . Postaram się napisać go jak najlepiej , żebyście mieli co czytać ;)

Mam do Was prośbę .
Pozostawcie po sobie komentarz pod tym postem .
Proszę , to ważne.
Chcę zobaczyć , ile ludzi to czyta ;)
Podawajcie swoje gg to będę Was powiadamiała i piszcie do mnie ;)
Błagam , podpiszcie się ;)

Pozdrawiam ;***
Zakręcona ^^

czwartek, 6 października 2011

36

Kolejne godziny niewiedzy . Nie wiem co będzie dalej . Nie wiem , co może się wydarzyć. Nie wiem , co będzie . Boję się . Najbliższa doba miała o wszystkim przesądzić . Nic nie działo się podczas niej , lecz nadal żyję w strachu . Mimo , że nie dopuszczam do siebie myśli , że coś może się stać , to pojawia się mi ona gdzieś w głowie. Boję się . Tak cholernie się boję , że coś się stanie .
STOP ! Nie dopuszczaj do siebie takiej myśli . Wszystko będzie dobrze . Chris wyzdrowieje i wszystko się ułoży . A jeśli nie ? Jeśli nie wyzdrowieje ? Do cholery przestań myśleć negatywnie . Wszytko będzie dobrze .
Miałam mętlik w głowie . nie potrafiłam sobie z tym poradzić . To było zbyt trudne.
Nic się nie działo . Kompletnie nic . Siedzę już tu od kilku godzin , a on nie dał żadnych oznak życia . Nie poruszył nawet palcem . Jedyne oznaki tego , że on jeszcze żyje to dźwięk tych wszystkich podłączonych do niego kabli . Dzięki nim wiem , że jest on wśród nas . Tak bardzo chciałabym , żeby się obudził , wstał , popatrzył na mnie tymi pięknymi oczami i powiedział coś do mnie . Nawet jeśli potem nie mielibyśmy już być razem to chce , żeby on żył . To nie może się tak skończyć . To wszystko przeze mnie . Jeżeli coś mu się stanie ... nie daruję sobie tego.. Wtedy już nie będę miała po co tu być . Moje życie straci cały sens . Nie będę miała po co żyć .
Błagam , niech on przeżyje

* * *

Czy to niebo , czy jednak piekło ? Gdzie jestem ? a może to czyściec ? Co się ze mną stało ? Gdzie ja jestem ? Nie wiem , co się ze mną dzieje . Czuję , że wiszę nad jakąś przepaścią . Nie wiem , co się dzieje . Próbuję stąd uciec . Na marne . Nie mogę poruszyć nogami . Nie mogę stąd wyjść i powrócić do życia . Nie mogę . Nie potrafię. Nie wiem jak.
Próbuję , próbuję , próbuję ... Bez skutku .

Czuje, właśnie poczułem, jak ktoś dotknął mojej ręki. Muszę dać jakiś znak.

* * *

Leżę z opartą głową na skrawku Jego łóżka , trzymając go za rękę . 
Poczułam coś . Jakiś ruch . No nie było przewidzenie , ani sen . On właśnie poruszył palcem . !




________________________________________________________
Tu Zakręcona ^^
Dziś taki krótki , ale obiecałam , to wzięłam się za pisanie . Miałam odrobinę więcej czasu , więc napisałam obie kwestie. 
Nie widzę głębszego sensu w tym rozdziale , nie przynosi też żadnych nowych wydarzeń , ale poniekąd tak miało być .

Także do następnego ;**
Paaa <33
Kocham Was .

Ps. To nuta , przy której pisałam rozdział Blue - Breathe Easy . Jest prześliczna . Uwielbiam ją . Na mnie działa jak jakiś wyciskacz łez . Polecam . ;)

wtorek, 4 października 2011

;p

Jest lepiej . Sprawy powolutku się układają .
Ponadto bardzo wspierają mnie Wasze komentarze , za co serdecznie w imieniu swoim i Bejbe.(;  dziękuję ;**

Co do rozdziału.... Postaram się , żeby pojawił się w tym tygodniu ;) mam nadzieję, że się uda ;]

Piszecie o happyendzie... A to pozostanie tajemnica.. Wszystko się okaże.. Mogą pojaiwć się nieoczekiwane zwroty akcji.

A teraz mała sonda. Napiszę ją w poście , będzie szybciej .

1) Co ma dalej dziać się z Chrisem .
a) leży w szpitalu
b) umiera
c) traci pamięć
d) zdrowieje
e) zdrowieje , ale odwraca się od najbliższych.

2. Czy wprowadzić znowu Richiego do opowiadania ?
3. Macie pomysły ma zwroty akcji ?

Mam pewien pomysł , mogę zrobić dedykacje do każdego rozdziału , tylko musicie mi pisać dla kogo. ( Będzie to pierwsza zgłoszona osoba , która napisze to w komentarzu .)
Poza tym piszcie swoje pomysły co do dalszych losów bohaterów , a najciekawsze wpleciemy do opowiadania - można powiedzieć , że będziecie je tworzyć razem z nami.
To tyle . Dzięki za poświęcone kilka minut na przeczytanie moich przemyśleń.
Pozdrawiam, Zakręcona^^

niedziela, 18 września 2011

35


Byłam przy Chrisie. Nagle do Sali wparował lekarz.
- Proszę wyjść. Natychmniast!
- Co..?Czemu? Jak? Po co? - pytania same nasuwały mi się na myśl. Lekarz nic nie mówił. Tylko wywalał mnie siłą za drzwi. Nagle mnie olśniło.
- O..on u..umieraa? - wyjąkałam zbita z tropu.  Nic nie odpowiedział tylko kiwnął głową i po prostu zamknął mi drzwi przed nosem. Nie wiedziałam co robić. Rozpłakałam się. Nie to nie możliwe ! Skuliłam się na podłodze i płakałam. Przeze mnie ! To wszystko przeze mnie ! Nie wiedziałam co robić. Moje życie bez niego nie ma sensu. Chris jest brakującym puzzlem mojej życiowej układanki. Bez niego nic nie wyjdzie. Rozmyślałam tak godzinę może dwie. Ten tydzień był dla mnie najgorszym w życiu. Właśnie przez ten tydzień zrozumiałam że go..kocham. Tak to odpowiednie słowo. Jest dla mnie jak magnes. Przyciąga mnie z tajemniczą siłą. Nie wyobrażam sobie, że może go zabraknąć. Niech to będzie sen, z którego w każdej chwili mogę się obudzić. Z Sali wyszedł ten wredny lekarz.
- Co z nim?
- Niestety nie mogę udzielić takich informacji - powiedział i się uśmiechnął. Tego było już za wiele. Wybuchnęłam
- Do cholery chyba mam prawo wiedzieć jak się czuje ! Nigdy pan się w kimś nie zakochał? - wykrzyknęłam. A doktorek się zamyślił i w końcu wydobył z siebie dźwięk.
- Było krytycznie. Przed chwilą miał elektrowstrząsy. Nie wiadomo czy pomogą. Ale bądźmy dobrej myśli.
- To znaczy? Jakie ma szanse na przeżycie?
- Szanse są niewielkie, ale to kwestia czasu. A teraz przepraszam mam innych pacjentów na głowie. - powiedział i poszedł sobie. A ja płakałam. Postanowiłam wejść do sali, w której leżał. Był tak samo blady jak wcześniej. A może nawet jeszcze gorzej wyglął. Siadłam na krześle obok jego łóżka. Gdy patrzyłam na niego po prostu nie umiałam opanować szlochu.
- Chris, proszę nie rób tego. Nie odchodź. Kocham cie! Kocham słyszysz? Proszę nie zostawiaj mnie samej! Nie mogę żyć bez ciebie! - mówiłam szeptem.

***

Nie czułem nic. Żadnego bólu , żadnych uczuć . Słyszałem tylko jakieś szepty , ale nie byłem w stanie nic zrozumieć . 
Jakby wciągnęła mnie jakaś czarna dziura i wyssała ze mnie wszystkie zmysły.. I część życia . Czuję się jak roślina . Jestem zależny od innych . Moje życie jest w czyichś rękach . 


____________________________________________
Witajcie po długiej przerwie ! Tu Zakręcona ^^
Bejbe.(; wysłała mi już dawno na pocztę swoja część rozdziału .. To ja nie mogłam się pozbierać i w dalszym ciągu nie daję rady .
Ostatnio w moim życiu się pogmatwało i najzwyczajniej w świecie sobie z tym nie radzę .

Od siebie dodaję tylko kilka zdań.
Mam nadzieję , że zrozumiecie.

Postaram się jakoś to nadrobić , niech tylko odrobinę polepszy się w życiu prywatnym .

Pozdrawiam i dziękuję , że tyle czekaliście .
No i przepraszam za obecną sytuację ;/

Do następnego ;**
Paaa ;)

czwartek, 25 sierpnia 2011

34


Dzisiaj minął tydzień od nieszczęsnego wydarzenia. Całe te 7 dni siedzę tu w szpitalu. Ze stanem zdrowia Chrisa jest jeszcze gorzej. Cały czas jest w śpiączce. Liczba kroplówek i leków jest co raz większa. Mimo wszystko siedzę tu na korytarzu ciągle. Jestem załamana. To wszystko moja wina. Przeze mnie się tu znalazł. Nic już nie cofnie czasu. Stało się ale wybaczyć sobie tego nie mogę. Codziennie modlę się o jego zdrowie. Nie wiem już co mam robić. Nie jem i nie śpie od tygodnia. Przyjaciele mnie pocieszają. Zaprzyjaźniłam się z siostrą Chrisa. Jest bardzo miła. Dobrze się dogadujemy. Katy też bardzo to przeżywa. Moje rozmyślenia przerwał telefon. Nie chciało mi się odbierać. Zerknęłam na ekran wyświetlacza. Dzwoniła Ashley.  Przy okazji zobaczyłam godzinę byla 15. Odebrałam w końcu.
- Emma ! gdzie ty jesteś ? - krzyczała rozhisteriowana przyjaciółka, która nie dała mi powiedzieć halo.
- Przecież wiesz gdzie jestem. - powiedziałam obojętnie.
- Dziewczyno siedzisz tam już tydzień ! Za 15 minut będę po ciebie i nie ma żadnego ale. - poinformowała mnie.
Nie zdązyłam nawet nic powiedzieć a się rozłączyła. Weszłam na chwilę jeszcze do Chrisa. Był co raz bardziej blady. Patrzenie na niego sprawiało mi ból. Siadłam na krześle koło jego łóżka. Patrząc na jego twarz pozbawioną emocji. Na salę weszła Ashley i postawiła na swoim. Poszłyśmy do mojego domu.
- Co zjesz? - zapytała.
- nic.
- Dziewczyno kiedy ostatni raz jadłaś?
- Wczoraj rano.
- Żartujesz ? Nigdzie cie nie wypuszcze jak nie zjesz i nie odpoczniesz!
- Ashley pros...- przerwała mi przyjaciółka.
- Bez dyskusji.
Patrzyłam na moją przyjaciółkę. Otworzyła lodówkę wyjęła 3 jajka. I zrobiła jajecznicę. Nałożyła jajka na tależ i mi podała. Zjadłam dwa widelce i już nie mogłam. Niestety przyjaciółka mnie zmusiła. Chciałam wracać do szpitala niestety Ash kazała mi się położyć. Tylko położyłam głowę a już spałam.

Obudziłam się. Zobaczyłam krzątającą się Ashley.
- Która godzina? Długo spałam? - zadawałam jej pytania.
- Może byś powiedziała Cześć. Jest 14. Spałaś 20 godzin.
- Żartujesz ?! Czemu mnie nie obudziłaś?
- Bo musiałaś odpocząć. - powiedziała. Ja podeszłam do drzwi chcąc opuścić ten dom. Ash złapała mnie za rękę.
- Nigdzie nie pójdziesz bez śniadania.
Siadłam przy stole i zjadłam tosty. Postanowiłam wziąć prysznic i ubrać czyste dresy i T-shirt.
- Teraz mogę iść do szpitala.
- Możesz, ale przyjdę po Ciebie około 21 - oznajmiła Ashey.
Wyszłyśmy z domu, zamknęłam drzwi, porzegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam w stronę szpitala.
Na korytarzu zastałam płaczącą Katy.
- Co się stało,Katy ?! - krzyczałam.
- Jego stan jeszcze bardziej się pogorszył. Teraz to już pewne nie przeżyje nawet do jutra ! - krzyknęła. Obie zaczęłyśmy płakać. Weszłam do sali i usiadłam przy jego łóżku...


 * * * * *

Słyszałem Ją . Naprawdę Ją słyszałem i czułem. Siedziała obok mnie prawie cały czas i głaskała po dłoni. Prosiła , bym jej nie zostawiał. A ja nic nie mogłem zrobić. Nie mogłem dać jej żadnego znaku , że ją słyszę , że czuję jej dotyk . Nieraz próbowałem poruszyć choć palcem u ręki . Na marne . Było za ciężko , to było zbyt trudne. Nie miałem dość siły.  Słyszę , jak ona płacze ...


Dźwięk robi się coraz słabszy, dochodzi do mnie jakby przez szybę.
Tracę kontakt ze światem .
- Doktorze - słyszę Jej krzyk . Ktoś wbiega na salę .
- Proszę stąd wyjść - Wyganiają ją.
Może to i lepiej , niech nie cierpi .
- Chris , proszę nie zostawiaj mnie, słyszysz? Kocham Cię. Proszę, nie zostawiaj mnie .- i wybiegła z sali.Nie mogła tu być.

Czy ona powiedziała własnie , że mnie kocha , czy mi się zdawało ?
Nie mogę się poddać . Muszę walczyć . Muszę to zrobić dla Emmy .
Muszę żyć. Muszę ...


_________________________________________________
Tu Zakręcona :)
Jest nowy ;)
Jak mówiłam , Bejbe.(; będzie pisała oczami Emmy a ja Chrisa ;p
I jak nam wyszło ?
Początki współpracy :D
To miła dziewczyna i dobrze się dogadujemy . Mam nadzieję , że będzie ok :)
Pozdrawiamy ;**

wtorek, 16 sierpnia 2011

Niespodzianka ;]

Kochani , tak strasznie przepraszam , ale i w wakacje nie udaje mi się zbyt często dodawać kolejnych rozdziałów.

Dlatego zgadałam się z można powiedzieć koleżanką i będziemy pisały na zmianę ;p
Tzn .  Ona będzie pisała jako Emma , a ja wzięłam za zadanie pisanie tego , co mówi i myśli Chris :D

Dziewczyna nazywa się Bejbe.(;


Mam nadzieję , że wtedy nam szybciej pójdzie , bo obie będziemy zmobilizowane do pracy ;)
Będziemy miały świadomość , że ktoś może nam suszyć głowę , że nasz kawałek jest potrzebny , bo zacina wszystko tzn. całą dalszą część rozdziału :D


To tyle ;]
Nieoczekiwana zmiana , taaaak wiem ;]
Ale co o tym sądzicie ?
Jak wam się podoba sam pomysł ?
Pozdrawiam ;**

piątek, 12 sierpnia 2011

33.

- C..co się s..stało ? On ży..żyje ? – wyjąkałam.

- Żyje ale szanse że się obudzi są co raz mniejsze – powiedziała Katy i mnie przytuliła. – Ale możesz do niego wejść.

- Okej. – Powiedziałam. Gdy otworzyłam drzwi doznałam szoku. To nie był ten sam Chris, którego wcześniej znałam. Był strasznie blady, wychudzony i wycieńczony. Miał chyba z tysiąc kroplówek i igieł powbijanych. Niespodziewałam się takiego widoku. Jak go zobaczyłam ścisnęło mnie w sercu. To nie może być on ! „Widzisz to twoja wina” - mówiły głosy w mojej głowie.Miałam wyrzuty sumienia. Siadłam koło niego. Głaskałam go po ręce, mając nadzieje że to jest jakiś żart. Siedziałam tak przy nim wsłuchując się w dźwięki wydawane przez kroplówki i inne urządzenia. Łzy ciekły mi strumieniami. Dlaczego on? Najważniejsza osoba pod słońcem <3. Z tego wszystkiego zapomniałam która godzina więc spojrzałam na zegarek. 8;40? Siedzę tu praktycznie dzień. Z tego wszystkiego całkiem zapomniałam że rodzice mieli omówić szczegóły. Ostatni raz spojrzałam na Chrisa i wyszłam.

- Kate, Jak będzie się coś działo zadzwonisz do mnie ? Ja na kilka godzin muszę wyjść – powiedziałam i dałam jej mój numer.

- Jasne, idź. I odpocznij. – powiedziała i mnie przytuliła.

Wyszłam ze szpitala i odetchnęłam świeżym powietrzem. Skierowałam się w stronę domu. Gdy weszłam do środka wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w wygodne dresy. Zmyłam rozmazany makijaż i uczesałam włosy w kucyka. Rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Przyszli rodzice zgodnie z obietnicą. Przywitałam się z nimi i poszłam zrobić kawę. Omówiliśmy szczegóły ich wyprowadzki. I musieli jechać na lotnisko bo mieli spotkania. Gdy wyszli od razu poszłam do szpitala. Mijałam uśmiechniętych ludzi, bawiące się w piaskownicy dzieci. Gdyby to wszystko było takie proste jak oczami 5 latka. Byłam załamana. Weszłam do budynku. Na korytarzu zastałam płaczącą Kate...

Przepraszam że nie było wcześniej. Taki jakiś rozdział. Ciekawi co będzie dalej ^^ Nie długo pojawi się informacja na temat bloga. Mam nadzieję że ją zrozumiecie. ;] Wiem bardzo krótki. ;C Ale postaram się dodać dłuższy.

Pozdrawiam ;*

środa, 3 sierpnia 2011

32.

Zobaczyłam tam...Chrisa leżącego na łóżku z podniesioną głową wbijającego sobie strzykawkę z jakąś substancją.

- O boże, Chris nie rób tego ! – krzyknęłam i podbiegłam do niego.

- Za parę minut mnie już tu nie będzie ale proszę pamiętaj że zawsze będę Cię kochał. – powiedział i zamknął oczy.

- Proszę nie wygaduj takich głupstw ! Proszę Chris. Dlaczego to robisz ? – szeptałam zalewając się łzami. Zadzwoniłam po karetkę.

***

Jestem już 3 godzinę w szpitalu. Nie mogę opisać co czuję w sercu. Ta pustka, ból. Chciałabym żeby to był tylko sen z którego mogę się obudzić. Lekarze nie dają prawie żadnych szans mu na przeżycie. Po co on to zrobił ?! Był młody, całe życie przed nim. To moja wina. Zależało mu na mnie a ja tego nie zauważałam. Siedzę tu na korytarzu ze świadomością że mogę nie zobaczyć już nigdy najważniejszej osoby w moim życiu. Oprócz mnie siedzą tu dwie osoby – rodzice z siostrą Chrisa który też są załamani. Już wiem jak czują się osoby które tracą najbliższych ale nie mogą nic zrobić. Czuję się jakby w moje serce ktoś wbjał tysiące igieł. Nagle zadzwonił mój telefon.

- Emma ! czemu nie odpisujesz i nie ma cie w domu, gdzie ty do cholery jesteś?! – była to wkurzona Ashley.

- W szpitalu – ledwo wydobyłam z siebie dźwięki.

- Jak to Emma?! Do cholery co ty tam robisz? Możesz mi odpowiedzieć ? – nadal panikowała Ashley. A ja nie mogłam nic powiedzieć, ani się ruszyć kompletny paraliż. Telefon wypadł mi z ręki. Nade mną ukazała się dziewczyna o blond włosach i szarych oczach i rozmazanym od łez makijażu . Podniosła mój telefon i podała mi go. Gdy przypatrzyłam jej się zrozumiałam że to siostra Chrisa.

- Dziękuje. – powiedziałam przez łzy. – Jestem Emma.

-Wiem Chris dużo o tobie opowiadał – powiedziała i jedna samotna łza spłynęła jej po policzku. – ja jestem Kate.

Siedziała tak ze mną kilka godzin i od czasu do czasu coś mówiła. Nadal nie było wiadomo co z Chrisem. Ile bym dała żeby on teraz podszedł i mnie przytulił. Zauważyłam dwie sylwetki trzymające się za ręce idące w naszą strone. Była to Ashley z Jakiem.

- Emm...Tak mi przykro. – powiedziała moja przyjaciółka.

- Rozmawiałaś z lekarzem? – zapytał Jake.

- Tak rozmawiałam, Nie dają mu prawie żadnych szans na przeżycie – wybąkałam i rozpłakałam się w wtulona w Ashley. I tak zasnęłam.

***

Obudziła mnie Katy z ważną wiadomością.

_______________________________


I jak się podoba xd Pewnie zastanawiacie się nad wiadomością. ;p
Dzisiaj mega krótki ;/ Przepraszam postaram się dodać dłuższy ;d Najpóźniej w sobotę będzie rozdział ;d

3majcie się ;d

Pozdrawiam ;*


Ps. Proszę o komentarze (;

wtorek, 2 sierpnia 2011

31.

...Rano wstałam z potwornym bólem głowy. Strasznie chciało mi się pić. Spojrzałam na zegarek była 11:38. Poszłam do kuchni i wszyscy tam byli.

- Cześć wszystkim – powiedziałam obojetnie.

- O, kogo my tu mamy – zaczął Jake.

- Jak to kogo, najpiękniejszą dziewczynę pod słońcem – dokończył Chris. A ja sie zarumieniłam.

- Może dla ciebie – mruknął Jake i pocałował Ashley.

- Możecie skończyć – wtrąciła Ash. A chłopcy momentalnie sie uspokoili.

Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej wodę mineralną, którą wlałam w wielki kubek i wypiłam.

- Kaca sie ma – zażartowała moja przyjaciółka.

- Na kaca najlepsze powietrze z materaca – wtrącił Jake.

- Pilnujcie siebie – powiedział wkurzony Chris.

- Zawsze tak bronisz swojej dziewczyny ? – zapytał Jake

- Ja nie jestem jego dziewczyną ! Ile razy mam wam to powtarzać – wydarłam się i pobiegłam do swojego pokoju. Po chwili przyszła do mnie Ashley.

- Hej, co jest ?

- Nic. Po prostu każdy chce na siłe swatać mnie i Chrisa ! Po cholere? Nie pomyśleliście ? Może mu na mnie nie zależy ! – niemal krzyknęłam i przycisnęłam poduszkę tłumiąc w niej płacz.

- Przepraszam jeżeli czymś cie uraziłam. Ale chyba tobie nie zależy na nim. Bo mu na tobie bardzo. To widać jak na ciebie patrzy, uśmiecha się . Po prostu jesteście dla siebie stworzeni, jesteście z tej samej planety. Po tym co powiedziałaś zaczęły mu spływać łzy. Więc chyba widzisz że jesteś winna komuś przeprosiny. – powiedziała i przytuliła mnie moja przyjaciółka. Ach.. Co ja bez niej bym zrobiła ? Ona jest dla mnie jak siostra. Najbardziej kocham ją za to że jest przy mnie zawsze gdy jej potrzebuje.

- Dziękuje – wymamrotałam cały czas wtulona w moją kochaną przyjaciółkę, którą znałam od piaskownicy i nigdy mnie nie zawiodła.

- Nie masz za co dziękować . Chodź do kuchni trzeba coś zjeść.

Posłusznie wstałam i poszłam do kuchni. Zobaczyłam tam tylko wkurzającego Jaka.

- Gdzie Chris – starałam sie mówić tak żeby nie było słychać że płakałam.

- Poszedł do domu.

Byłam bliska płaczu. Chciałam wyjaśnić to z nim jak najszybciej. Dopiero zauważyłam jak się starał a ja to po prostu olewałam. Cholerna egoistka ze mnie!

Podczas gdy ja rozmyślałam moi przyjaciele przygotowali śniadanie. Zjadłam dwa tosty z nutellą i pozmywałam naczynia. Ash z Jakiem musieli iść. A ja zaśmiecałam głowę nurtującymi mnie pytaniami. Na zegarku wybiła 14:00, A ja dostałam sms’a . Z nadzieją że to Chris podskoczyłam do telefonu... I niestety tu sie rozczarowałam. Sms był od rodziców do których sie nie odzywałam po tym że oznajmili mi że sie przeprowadzamy. Cholera ! Zupełnie o tym zapomniałam. Nawet jak wyjaśnie to z Nim to będę i tak musiała sie z nim rozstać. Ale postanowiłam odczytać sms o treści „Kochanie będziemy w domu około 18 . Kochamy Cię i do zobacznia. Buziaki.”. Doznałam szoku ! Rodzice mają być tutaj za 4 godziny a ja mam prawie burdel po imprezie. Zabrałam się za sprzątanie. Wywalałam śmieci, odkurzałam, wycierałam kurze i myłam podłogi do ostatniego momentu. Dom natomiast teraz lśniał czystością. Byłam cała spocona i zmęczona. Wzięłam tylko szybki prysznic, przebrałam się z piżamy którą nadal miałam na sobie. Założyłam natomiast leginsy i jakąś tunikę. Pomalowałam oczy tuszem, a usta błyszczykiem. W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. W drzwiach stali nie kto inny niż rodzice.

- Kochanie jak się za tobą stęskniliśmy – rozżalała się rodzicielka.

- Czemu się do nas nie odzywałaś ?- zapytał tato.

- Dlaczego? Bo rujnujecie mi życie akurat teraz ta przeprowadzka ? Na cholere! – Krzyknęłam i wybiegłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi.

***

- Emma proszę, otwórz te drzwi ! Przemyśleliśmy to i musimy pogadać – słyszałam krzyki rodziców od dobrych 2 godzin odkąd przyjechali.

- Niby o czym ?

- O przeprowadzce.

Niechętnie wstałam i otworzyłam drzwi. Bez słowa ominęłam stojących tuż przy drzwiach rodziców i poszłam do kuchni zrobić kawę. Gdy już była gotowa zaniosłam trzy kubki do salonu gdzie byli rodzice aby pogadać.

- No więc o czym musicie pogadać? – powiedziałam spokojnie.

- No więc mieliśmy się przeprowadzić we troje lecz zrozumieliśmy że masz swoich przyjaciół i nie chcesz opuszczać tego domu.

- I co z związku z powyższym – powiedziałam lekceważącym tonem.

- Postanowiliśmy że my się przeprowadzamy a ty zostajesz tutaj!

- Naprawdę ?! Dziękuje ! – Wykrzyknęłam i przytuliłam rodziców.

- Jesteś już odpowiedzialna myślimy że sobie poradzisz. Ale ciotka będzie ciebie odwiedzała przynajmniej raz na tydzień. Pieniądze będziemy ci przesyłać pocztą i dostaniesz dwa razy więcej kieszonkowego na wydatki i chodzenie na zakupy. Tylko nie roznieś domu !

- Dzięki ! Nie rozniose.

- A teraz przepraszamy cię ale jesteśmy umówieni na spotkanie i będziemy spać w hotelu, ale jutro do ciebie przyjdziemy rano i omówimy szczegóły.

Porzegnałam się z rodzicami i zadzwoniłam do Ashley. Opowiedziałam że będę jednak mieszkać tutaj. Bardzo się ucieszyła i umówiłyśmy się na jutro.

Jestem bardzo szczęśliwa ale pozostaje mi tylko jedno zmartwienie...Chris...

Postanowiłam że pójdę do niego. Ubrałam się w krótkie, jeansowe spodenki, do tego czarną bokserkę i kolorowe conversy . Postanowiłam że umaluję się jeszcze raz. Nałożyłam korektor.Zrobiłam kreski nad oczami, użyłam czarnego cienia i pomalowałam usta wiśniowym błyszczykiem. I napisałam do Jaka aby podał mi adres Chrisa. Odpowiedź z adresem otrzymałam po kilku minutach. Podziękowałam mu. Okazało się że mieszkał niedaleko.

Wyszłam, zamknęłam drzwi i ruszyłam chodnikiem. Gdy dotarłam na miejsce ujrzałam bardzo ładny domek. Weszłam na podwórko i zadzwoniłam do drzwi. Nikt nie otworzył więc weszłam przez uchylone drzwi. Nikogo nie było. Poszłam na górę i tam też były uchylone drzwi. Weszłam i zobaczyłam tam...

_________________________________________________

Mam nadzieję że się spodoba (;

Ale mało komentarzy myślę że stać was na więcej. Proszę ;* Komentujcie ! Nie chce mi się pisać dla 4 osób. Ale i tak dziękuje tym co czytają.

Wątpię czy dalsze pisanie miało sens... Co sądzicie?


Cya ;* Kocham !;]


Ps. Chciałabym aby pod tą notką każdy kto przeczytał dodał komentarz. ;] Bo chce wiedzieć ile osób czyta bloga.

Apropo nowego rozdziału będzie w sobotę albo wcześniej ;d Zależy od weny ;d

piątek, 29 lipca 2011

30.

Ktoś zapukał do drzwi....

Poszłam otworzyć . Ku mojemu zdziwieniu w drzwiach ukazał się Chris.

- Cześć . – Rzuciłam i wpuściłam go do środka.

- Hej . Wyglądasz ślicznie. – Powiedział i chciał pocałować mnie w usta lecz ja przekręciłam głowę i musnął tylko policzek. Widziałam ze trochę się speszył.

- Przepraszam – mruknął.

A ja się tylko uśmiechnęłam. Rozmawialiśmy jeszcze trochę i przyszła Ash z Jakiem. Przywitaliśmy się i poszliśmy wszyscy do kuchni. My z Ash przygotowywałyśmy przekąski, bo wcześniej o tym zapomniałyśmy, podczas gdy chłopcy pracowali przy nagłośnieniu. Byłyśmy już gotowe, a musiałyśmy robić jedzenie. Na szczęście obeszło się bez ubrudzenia. Po 15 minutach do kuchni wpadli chłopcy z pytaniem czy mogli by w czymś pomoc. Chętnie się zgodziłam i dałam im 2 deski i noże do krojenia. Chris kroił pomidory a Jake ogórki podczas gdy my z Ashley robiłyśmy swoje.

Nagle obróciłam się i zobaczyłam Chrisa z ociekającym od krwi palcem.

- Ałł...Cholera !-jęknął z bólu.

- Poczekaj idę po apteczkę! – I szybko pobiegłam na górę , wyciągnęłam z opakowania wodę utleniona i plaster. I zbiegłam na dol.

- Pokaż to – rozkazałam Chrisowi który chował rękę za plecami.

- No okej . – I położył rękę przede mną. Ciekł z niej strumyk krwi. Zrobiło mi się nie dobrze. Bądź silna Emma nie robisz tego dla siebie – powtarzałam sobie. Starannie obmyłam palec z krwi wodą a później zdezynfekowałam wodą utleniona. Zakleiłam palec wodoodpornym plastrem. Udało mi się wytrwać chociaż zawsze na widok krwi mdlałam. Cud !

- Dziękuje – powiedział i uśmiechnął się czarująco. Utonęłam przez moment w Jego oczach . . .

Całemu temu zdarzeniu przyglądała się Ash i Jake, którzy się cicho chichotali.

- Lepiej my to już dokończymy – powiedziałam.

Wiec chłopcy wyszli z kuchni a my dokończałyśmy.

Gdy wszystko było już gotowe poszłyśmy do salonu gdzie siedzieli Jake z Chrisem i oglądali Tv.

Goście zaczęli się powoli schodzić . Musiałam się ze wszystkimi witać. Masakra , co ja jakiś komitet powitalny? Gdy już każdy przyszedł, usiadłam nad basenem i myślałam o wszystkim. Jakoś odeszła mi chęć na jakąkolwiek zabawę.

Zaczął kropić ciepły i przyjemny deszcz. Każdy wszedł do środka a ja siedziałam dalej i myślałam. Nie przejmowałam się tym, że jestem cała mokra...Ubranie zawsze można zmienić. Myśląc tak dłuższy czas doszłam do wniosku ze bardzo mi zależy na Chrisie i jeszcze nigdy mi tak na kimś nie zależało... No cóż ale trzeba żyć dalej. Moje głupie myśli przerwał glos chłopaka, konkretniej właśnie Chrisa.

- O tu jesteś ! Nie wiesz jak się o ciebie martwiłem. Chodź do środka bo się przeziębisz!

- Nie potrzebnie sobie mną głowę zawracałeś było się bawić. Nic się mi nie stanie.

- Jak to nie potrzebnie ?! Nawet tak nie mów. Proszę cię chodź do środka i się wysusz.

- No dobra . – powiedziałam a Chris wyciągnął rękę aby pomoc mi wstać. Poszłam przebrać się w coś suchego. Gdy przypadkowo spojrzałam w lustro prawie dostałam zawału. Makijaż miałam cały rozmazany !

- No pięknie – powiedziałam sama do siebie .

Założyłam czarne rurki z dziurami i turkusową tunikę i do tego wysokie, czarne szpilki. Poprawiłam makijaż. I wyszłam z łazienki a tam stal On.

- Co ty tu robisz?- zapytałam.

- Pilnuje cię żebyś znowu mi nie zniknęła – powiedział z łobuzerskim uśmiechem.

Och...Jak ja kocham ten uśmiech ! Yhym...Emma ogarnij się ! Ale te jego oczy ! Walczyłam sama ze sobą.

Poszliśmy do reszty każdy dobrze się bawił. Ashley tańczyła z Jakiem . Była głośna muzyka i dużo alkoholu...No tak, powierzyłam to chłopakom . Eh.. Takich rzeczy się im nie daje do załatwienia. Było tego mnóstwo.

Siadłam na fotelu i patrzyłam na zakochane, tańczące pary. Czemu ja nie mogę być taka ?...

Wyobrażałam sobie mnie szczęśliwa z ....

Z mojej krainy marzeń wyrwał mnie On.

Podał mi drinka.

- Dzięki – mruknęłam i delikatnie się usmiechnęłam.

Gadaliśmy i gadaliśmy. Minęły może z 2 godziny . Rozmowa z nim tak mnie wciągnęła ze zapomniałam o reszcie. Wypiłam 2 drinki i piwo. Każdy był tu lekko wstawiony wiec się nie przejmowałam. Alkohol pomógł mi się rozluźnić. Mogłam swobodnie rozmawiać i śmiać się nie czując już tego przygnębienia. To było coś czego potrzebowałam. Tańczyłam kilka razy z Chrisem i z Jakiem, i z innymi, nawet dokładnie nie pamiętam. Kolejne piosenki leciały i leciały. Aż niespodziewanie ktoś włączył wolną. Usiadłam na kanapie i podszedł do mnie nie kto inny jak On- Chris.

- Zatańczysz? – zapytał z nadzieją w glosie.

- Taaak .

Wstałam i wtuliłam się w niego. Czułam jego zapach od którego tak się uzależniłam...Czułam także ciepło bijące od jego ciała przylegającego do mojego. Taka magiczna chwila mogła trwać wiecznie... Czułam jego serce uderzające w spokojnym rytmie. Położyłam mu głowę na ramieniu. Przycisnął swoje ciało jeszcze bardziej do mojego. Było przyjemnie, mimo że był bardzo silny. Ale nie przeszkadzało mi to. Po prostu było by super gdyby nie to, że piosenka się skończyła.

Usiadłam na kanapie, a obok mnie siadł Chris. I przytulił mnie...

***

- Emm...wstawaj...skarbie – szepnął mi do ucha. Podniosłam szybko głowę i ujrzałam go. W pokoju byli tez Ash z Jakiem. I okropny bałagan. Byłam w szoku. Okazało się ze spałam tak na Chrisie ponad godzinę. Była teraz po 4 nad ranem. Reszta zmyła się już do domów.

- Przepraszam – jęknęłam.

- Ale nie masz za co przepraszać - uśmiechnął się delikatnie.

- Ekhem – Chciał zwrócić na siebie uwagę Jake. – Sorty ze przerywam wam taką chwile ...

- Bywały lepsze – warknął Chris ale jednocześnie uśmiechnął się.

- Nie wnikam kiedy.. Ale Emma mogłabyś nam dać ręczniki ?

- Jasne – podniosłam się z łóżka i poszłam do szafy poszukując ręczników. Znalazłam i podałam wszystkim.

Poszłam do swojego pokoju, otworzyłam szafę i nie mogłam znaleźć żadnej piżamy ! Co się z nimi stało? Trudno. Wyciągnęłam T-shirt i poszłam do łazienki. Zmyłam makijaż. I weszłam pod prysznic.

- Emma ! - usłyszałam głos Chrisa.

- Taak?

- Prószę cię wpuść mnie do łazienki musze skorzystać.

- Nie mogę akurat biorę prysznic. Ale przecież jest druga łazienka !

- Druga jest zajęta ! Owiń się ręcznikiem. Proszę.

- Poczekaj chwile.

Wyszłam z wanny i okręciłam się starannie ręcznikiem. Otworzyłam drzwi.

- Uuu...-usmiechnal sie Chris. I cały czas się wpatrywał we mnie.- Ślicznej dziewczynie pasuje nawet zwykły ręcznik. Cudownie wyglądasz – wymamrotał i puścił do mnie oczko.

- Chyba miałeś skorzystać - upomniałam go.

- No..taaak. – Mówiąc to wszedł do łazienki.

Po chwili wyszedł.

- Dzięki. Uratowałaś mnie – powiedział nieco zgaszonym tonem.

- Nie ma sprawy. - Weszłam z powrotem do łazienki, dokończyłam prysznic i ubrałam się w wybrany wcześniej czarny T-shirt i bieliznę . Poszłam do pokoju i od razu zasnęłam wykończona imprezą...

__________________________________________________

Heeej ;*

Pisanie tego rozdziału jakoś łatwo mi poszło, nie wiem dlaczego ;)

Jak go oceniacie ?

Poprawiany przy piosence : Maria Mena - Just hold me <33

Kocham to ;**


Pozdrowienia i buziaki ;**

Do następnego :)

CYA !! :D