sobota, 28 stycznia 2012

42

Sama nie wiem , kiedy zasnęłam. Obudziłam się i spojrzałam na telefon , by zobaczyć, która godzina. Było dopiero przed 7 rano.
Miałam nowego smsa. " Przykro mi;( Zdrowiej.. Tęsknię ;* "
Odpisał już wczoraj , ale dopiero teraz go odczytałam. Swoją drogą, musiałam być bardzo zmęczona, skoro przespałam aż tyle godzin. Poszłam do kuchni i usmażyłam sobie jajecznicę. Zjadłam ją i umyłam naczynia. Dom wysprzątany, na tv nic ciekawego.. Nie miałam co robić. Poszłam do pokoju i usiadłam na łóżku.  Miałam taką ochotę spotkać się z Chrisem i porozmawiać z nim . Ot tak , o niczym ważnym . Poprostu z nim przebywać. Potrzebowałam tego.. Jednak.. Coś w środku podpowiadało mi, że jego matka mogła mieć rację. To przeze mnie znalzał się z takiej sytuacji. Na myśl o tej kobiecie przyszły mnie ciarki. Ale co ja sobie myslałam? Że rzuci mi się w ramiona i życzy szczęścia? Miała prawo się na mnie zdenerwować. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam delikatny ślad bo wczorajszym uderzeniu w policzek. Nie.. Zdecydowanie jej nie polubiłam.
Westchnęłam sama do siebie i weszłam pod ciepły prysznic. Umyłam się truskawkowym żelem i wytarłam ręcznikem. Założyłam bieliznę , jeansowe spodenki do kolan i bluzkę z krótkim rękawkiem. Nie miałam zamiaru się malować.
Wyszłam do pokoju i usłyszałam swój telefon. Dzwoniła Ashley. Odebrałam niechętnie.
- Co się stało?- spytałam.
- Dzięki za miłe przywitanie.
-Dzwonisz do mnie po 8 rano, więc pewnie nie na pogaduszki.
-Jak się czujesz?
- Źle.
- Nie oszukuj. Jake powiedział mi wieczorem, że widział Cię wczoraj pod szpitalem. Nie wyglądałaś na chorą.
- Alee.. - przerwała mi.
- Nie, nie tłumacz się.- i rozłączyła się.
Cholera, co się z nią dzieje.. Obraziła się? Próbowałam się do niej dodzwonić, ale na marne.
Po niedługim czasie usłyszałam dzwonek do drzwi, więc niechętnie podreptałam w ich stronę.
Stała pod nimi nie kto inny jak Ashley. Jej mina nie zapowiadała przyjemnej rozmowy.
Wpuściłam ją do środka.
- Emma, co się z Tobą dzieje? nie chcesz się ze mną widzieć , zbywasz mnie chorobą. Do Chrisa też nie przychodzisz .. Kiedy on Cię teraz potrzebuje.
- Ash. To moje życie. Może po prostu..- sama nie wierzyłam w to, co zaraz wypłynie z moich ust- może już mi się znudził i nie chcę utrzymywać z nim kontaktu?
- Co? Nie wierzę w to. Ty nie zrobiłabyś mu czegoś takiego. - niemal krzyknęła.
Usiadłam na kanapie w salonie. Przyjaciółka usiadła obok.
- Skarbie.. Co się dzieje?
Nie mogłam się powstrzymać. Wybuchłam płaczem i wtuliłam się z Ashley.
Nie wypytywała o nic i pozwoliła mi się uspokoić. Wytrwale czekała, aż sama zacznę mówić. taka przyjaciółka to skarb. Kocham ją.
Uspokoiłam się wreszcie i zaczęłam jej wszystko opowiadać. Ominęłam uderzenie w policzek , ale sama sie o to spytała widząc delikatny ślad , więc przytaknęłam.
- Ale jakk... Jak ona może. Zjawiła się w jego życiu tak nagle i gra dobrą mamusię.- Ashley była strasznie zdenerwowana.
Wzięła do ręki telefon.
- Gdzie dzwonisz?- spytałam.
- jak to gdzie? Do Chrisa. Ma prawo znać prawdę.
- Nie..- szybko wyrwałam jej telefon nim zdązyła się połączyć.- To nie jest rozmowa na telefon, poza tym on nie powinien się teraz denerwować.
-Emma. oboje będziecie cierpieć bez siebie. To nie ma sensu. Musisz mu o tym powiedzieć.
- Wiem, ale nie przez telefon. I jeszcze nie teraz. Nie chcę go niepotrzebnie denerwować.
- Niepotrzebnie?! Dziewczyno ona co groziła i uderzyła.. nadal uważasz, że niepotrzebnie? - uspokoiła się trochę.- Proszę Cię. Wszyscy wiemy, że nie dacie sobie rady. Rozstanie nie wchodzi w grę. on musi wiedzieć.- postawiła akcent na słowo 'musi'.
- Masz rację. Pójdę za kilka dni.. i z nim porozmawiam.
- Żadne kilka dni. idziemy prosto do szpitala i mówisz mu wszystko.
-Ashley..-spojrzałam na nią smutna- To nie jest takie proste.
-Co nie jest proste? Powiedziałaś to mi, więc powiesz i jemu.. Chyba, że ja to zrobię.
-Niee.. Nie.. Muszę załatwić to sama.
-Więc zakładaj buty i idziemy. Spacerek dobrze ci zrobi.
Szłyśmy w stronę szpitala prawie nic nie mówiąc. Cisza mi pomagała. Musiałam zastanowić się, jak przedstawić mu to w jak najdelikatniejszy sposób. Nie chciałam go niepotrzebnie denerwować.
Zbliżając się do bram szpitala szłam coraz wolniej aż zatrzymałam się pod drzwiami.
- Chodź.- do środka pociągnęła mnie Ashley.
Pociągnęła mnie pod salę.
Usiadłam na chwilę na krzesełkach razem z przyjaciółką.
- Będzie dobrze kochana. Trzymam kciuki.- pocałowała mnie w policzek , co dało mi w pewien sposób odrobinę pewności.
Wstałam.
I w tym momencie z sali wyszła ona....


________________________________________________
Nie za długi, ale pisany od nowa, bo poprzedni mi sie skasował -,- wkurzyłam się , bo był o wiele lepszy ..

Bywa..

Dziękuję za TAKIE słowa ;*
Uwielbiam was ;*
Zakręcona^^

piątek, 27 stycznia 2012

Mówiłam , że Was kocham ?

Dziękuję za tyle miłych słów ;**

Nie chodzi o to , że mnie męczy .. jestem ciekawska i chciałam wiedzieć ile osób to jeszcze czyta ;)

Współpraca z Bejbe.(; .. nie mogłyśmy zgrać się z czasem i postanowiłam zrezygnować ..

Szybsza akcja ? Przemyślę to .. Ale nie chcę , żeby było to oklepane jak w niektórych , jakie czytałam ..
Poznają się, są ze sobą , prześpią się , zachodzi w ciązę , KONIEC !
Chcę dać coś od siebie ..
Wiem.. może nie jest to aż tak oryginalne , ale jest w tym część mnie ..

Postaram się dodać niedługo..

Jeszcze raz dziękuję za TYLEEEE ciepłych słów ;*

.

widzę, że nie ma prawie czytelników ;/
Komentarzy ;(
a przez to ja jestem smutna i mam coraz gorsze pomysły ;/

kiedyś pod notką było po 10, 11  a teraz tylko 2 ..

czy to oznacza , że mam skończyć ?
jeśli tak to po prostu powiedzcie i nie będę się trudziła , żeby znowu coś napisać -,-

Wiem , marudzę , ale to jest przykre ;(

Chcę zobaczyć , ile jest Was naprawdę ;*

Dlatego nic nie dodam , dopóki nie będzie....

10 komentarzy .. ;]

Od teraz będę wyznaczała ^^
Chcę Was zmobilizować ;*
I nie chodzi mi o pochwały .. wytykajcie mi błędy , bo przez to się czegoś nauczę ;)

Dziękuję , jeżeli doczytaliście do końca ;p
Pozdrawiam ;*
Zakręcona^^

czwartek, 12 stycznia 2012

41

Nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam skołowana.
- O co pani chodzi?
- Nie denerwuj mnie. Przez ciebie mój syn leży w szpitalu a ty masz czelność pytać o co mi chodzi? Nie zbliżaj się do niego. Tylko zobaczę cię w pobliżu a twoje życie zmieni się w koszmar. Ostrzegam cię.
- Jak pani może? Zależy mi na Chrisie...Ja - łza spłynęła mi po policzku.- Nie dam rady. Przecież Chris tego nie wytrzyma.
- Przez Ciebie prawie by umarł. Nie mów mi, co jest dla niego dobre a co nie, bo to ja jestem jego matką.
- Matką , dla której była ważniejsza karieta niż dorastający syn?
- Zamilcz.-spoliczkowała mnie- Nie mów, że cię nie ostrzegałam. Trzymaj się od niego z daleka.
Wysiadłam i trzasnęłam drzwiami.
Ona otworzyła okno i krzyknęła:
-Swoją drogą, nie wiem co on w Tobie widzi. Pewnie chcial cię zaliczyć , bo tylko do tego się nadajesz. Żegnam.
I odjechała z piskiem opon.
Weszłam do domu i zamknęłam drzwi na klucz. Rzuciłam kurtkę na szafkę i zsunęłam się po ścianie. Zaczęłam panicznie płakać. Nie wiem, co mam teraz robić. Boję się, że ona mu coś zrobi. Nie wiem ile tak siedziałam , ale w końcu musiałam wstać. Zdjęłam buty i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Po policzkach nadal spływały mi czarne smugi od tuszu. Zmyłam makijaż i przemyłam twarz zimną wodą. Wzięłam także chłodny prysznic, by ochłonąć. Rzuciłam się na łóżko, płacząc w poduszkę.
Po kilkunastu minutach dostałam SMS-a. Od Chrisa.
' Dotarłaś do domu? Jutro też przyjeżdżasz? O której? Rozmawiałem teraz z lekarzem. Do końca tygodnia powinni mnie wypuścić. Nie mogę się doczekać , kiedy Cię jutro zobaczę. Całuję ;** Śpij smacznie ;D '

Odczytałam go i znowu zaczęłam płakać. Rzuciłam telefon pod poduszkę. Nie mogę tak nagle nie przychodzić , bo się domyśli.
Wzięłam telefon i zaczęłam mysleć, co mam odpowiedzieć.
' Nie wiem czy uda mi się przyjść, bo mam masę roboty. Poza tym przychodzi ciocia i muszę spędzić z nią trochę czasu. Śpij spokojnie. '
Wysłałam. Po czym znowu uroniłam łzy.

Wstałam po 11. Nawet nie wiem, kiedy usnęłam. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz. Spojrzałam w lustro. Miałam opuchnięte oczy i byłam blada. Wzięłam prysznic i ubrałam dresy i bluzkę. Nie miałam ochoty jeść, więc zaczęłam sprzątać. Włączyłam dość głośno muzykę , by zagłuszyć moje myśli.
Po godzinie cały dom lśnił, a ja nie miałam już co robić. Włączyłam telewizję i skakałam po programach.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Był to listonosz.
Dostałam paczkę. Były w niej ciuchy i pieniądze od rodziców. mama znalazła jakiś bardzo fajny sklep i postanowiła przyszaleć i kupić mi coś nowego. Była to sukienka na ramiączka , spodenki i dwie bluzki. Podobały mi się, ale nie miałam ochoty ich przymierzać. Powiesiłam ciuchy w szafie a pieniądze włożyłam do skarbonki. Spojrzałam na telefon. Migał , co oznaczało nową wiadomość albo nieodebrane połączenie. Sms od Ashley i Chrisa. Połączenie od Chirsa i rodziców. Oddzwoniłam do rodziców i podziękowałam za prezent. Porozmawiałam z nimi i wypytałam o wszystko. Jeszcze nie wiedzą, kiedy wrócą. Niestety , trasa ponownie może się przedłużyć. Okazało się, że ciocia gdzieś wyjeżdża i rodzice boją się o mnie, jednak przekonałam ich, że wszystko jest w porządku i dam sobie radę. Powiedzieli , że tęsknią za mną i rozłączyli się. Tak bardzo teraz kogoś potrzebuję. Kogoś , komu mogłabym się wyżalić. Nie chcę obarczać problemami Ashley , poza tym zaraz o wszystkim dowiedziałby się Chris , a tego nie chcę. Odczytałam wiadomości. Ash pytała co dziś robię a Chris, o której przyjdę, bo ma badania o 14.
W mojej głowie pojawił się plan. Szybko wyszłam z domu i zrobiłam zakupy. Przyszłam do szpitala , akurat wtedy, gdy Chris miał badania. Rozejrzałam się po korytarzu, czy przypadkiem nie ma tu jego matki. Jednak ani tu, ani w sali jej nie było. Zostawiłam mu zakupy i czym prędzej wyszłam ze szpitala. Poszłam do parku i usiadłam na ławce. Wzięłam do ręki telefon.
' Przepraszam, ale dziś nie przyjdę. Przyniosłam Ci zakupy. Jestem chora i wolę się nie widywać z Tobą, by Cię nie zarazić. Trzymaj się. '
Beznadziejne wytłumaczenie, ale nie wpadłam na nic lepszego. Nadal nie wiem, co zrobić z tym wszystkim. Szłam wolnym krokiem do domu. W międzyczasie napisałam SMSa do Ashley, że jestem chora i źle się czuję, i żeby dziś nie przychodziła, bo się zarazi. Nalegała, by jednak mogła przyjść i zobaczyć, jak się czuję , jednak wybiłam jej to z głowy.
Weszłam do domu i w końcu zjadłam coś od rana. Były to płatki z mlekiem , ale zawsze to coś.
Nie mając nic do roboty usiadłam na kanapie , okryłam się kocykiem i włączyłam telewizję.
W połowie filmu zasnęłam.



_____________________________________

W końcu się pozbierałam i dodałam. Nie wiem czy się podoba , musicie ocenić.

Jestem chora, mam gorączkę i siedzę w domu..

Pozdrawiam ;)
Zakręcona^^