Miałam nowego smsa. " Przykro mi;( Zdrowiej.. Tęsknię ;* "
Odpisał już wczoraj , ale dopiero teraz go odczytałam. Swoją drogą, musiałam być bardzo zmęczona, skoro przespałam aż tyle godzin. Poszłam do kuchni i usmażyłam sobie jajecznicę. Zjadłam ją i umyłam naczynia. Dom wysprzątany, na tv nic ciekawego.. Nie miałam co robić. Poszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Miałam taką ochotę spotkać się z Chrisem i porozmawiać z nim . Ot tak , o niczym ważnym . Poprostu z nim przebywać. Potrzebowałam tego.. Jednak.. Coś w środku podpowiadało mi, że jego matka mogła mieć rację. To przeze mnie znalzał się z takiej sytuacji. Na myśl o tej kobiecie przyszły mnie ciarki. Ale co ja sobie myslałam? Że rzuci mi się w ramiona i życzy szczęścia? Miała prawo się na mnie zdenerwować. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam delikatny ślad bo wczorajszym uderzeniu w policzek. Nie.. Zdecydowanie jej nie polubiłam.
Westchnęłam sama do siebie i weszłam pod ciepły prysznic. Umyłam się truskawkowym żelem i wytarłam ręcznikem. Założyłam bieliznę , jeansowe spodenki do kolan i bluzkę z krótkim rękawkiem. Nie miałam zamiaru się malować.
Wyszłam do pokoju i usłyszałam swój telefon. Dzwoniła Ashley. Odebrałam niechętnie.
- Co się stało?- spytałam.
- Dzięki za miłe przywitanie.
-Dzwonisz do mnie po 8 rano, więc pewnie nie na pogaduszki.
-Jak się czujesz?
- Źle.
- Nie oszukuj. Jake powiedział mi wieczorem, że widział Cię wczoraj pod szpitalem. Nie wyglądałaś na chorą.
- Alee.. - przerwała mi.
- Nie, nie tłumacz się.- i rozłączyła się.
Cholera, co się z nią dzieje.. Obraziła się? Próbowałam się do niej dodzwonić, ale na marne.
Po niedługim czasie usłyszałam dzwonek do drzwi, więc niechętnie podreptałam w ich stronę.
Stała pod nimi nie kto inny jak Ashley. Jej mina nie zapowiadała przyjemnej rozmowy.
Wpuściłam ją do środka.
- Emma, co się z Tobą dzieje? nie chcesz się ze mną widzieć , zbywasz mnie chorobą. Do Chrisa też nie przychodzisz .. Kiedy on Cię teraz potrzebuje.
- Ash. To moje życie. Może po prostu..- sama nie wierzyłam w to, co zaraz wypłynie z moich ust- może już mi się znudził i nie chcę utrzymywać z nim kontaktu?
- Co? Nie wierzę w to. Ty nie zrobiłabyś mu czegoś takiego. - niemal krzyknęła.
Usiadłam na kanapie w salonie. Przyjaciółka usiadła obok.
- Skarbie.. Co się dzieje?
Nie mogłam się powstrzymać. Wybuchłam płaczem i wtuliłam się z Ashley.
Nie wypytywała o nic i pozwoliła mi się uspokoić. Wytrwale czekała, aż sama zacznę mówić. taka przyjaciółka to skarb. Kocham ją.
Uspokoiłam się wreszcie i zaczęłam jej wszystko opowiadać. Ominęłam uderzenie w policzek , ale sama sie o to spytała widząc delikatny ślad , więc przytaknęłam.
- Ale jakk... Jak ona może. Zjawiła się w jego życiu tak nagle i gra dobrą mamusię.- Ashley była strasznie zdenerwowana.
Wzięła do ręki telefon.
- Gdzie dzwonisz?- spytałam.
- jak to gdzie? Do Chrisa. Ma prawo znać prawdę.
- Nie..- szybko wyrwałam jej telefon nim zdązyła się połączyć.- To nie jest rozmowa na telefon, poza tym on nie powinien się teraz denerwować.
-Emma. oboje będziecie cierpieć bez siebie. To nie ma sensu. Musisz mu o tym powiedzieć.
- Wiem, ale nie przez telefon. I jeszcze nie teraz. Nie chcę go niepotrzebnie denerwować.
- Niepotrzebnie?! Dziewczyno ona co groziła i uderzyła.. nadal uważasz, że niepotrzebnie? - uspokoiła się trochę.- Proszę Cię. Wszyscy wiemy, że nie dacie sobie rady. Rozstanie nie wchodzi w grę. on musi wiedzieć.- postawiła akcent na słowo 'musi'.
- Masz rację. Pójdę za kilka dni.. i z nim porozmawiam.
- Żadne kilka dni. idziemy prosto do szpitala i mówisz mu wszystko.
-Ashley..-spojrzałam na nią smutna- To nie jest takie proste.
-Co nie jest proste? Powiedziałaś to mi, więc powiesz i jemu.. Chyba, że ja to zrobię.
-Niee.. Nie.. Muszę załatwić to sama.
-Więc zakładaj buty i idziemy. Spacerek dobrze ci zrobi.
Szłyśmy w stronę szpitala prawie nic nie mówiąc. Cisza mi pomagała. Musiałam zastanowić się, jak przedstawić mu to w jak najdelikatniejszy sposób. Nie chciałam go niepotrzebnie denerwować.
Zbliżając się do bram szpitala szłam coraz wolniej aż zatrzymałam się pod drzwiami.
- Chodź.- do środka pociągnęła mnie Ashley.
Pociągnęła mnie pod salę.
Usiadłam na chwilę na krzesełkach razem z przyjaciółką.
- Będzie dobrze kochana. Trzymam kciuki.- pocałowała mnie w policzek , co dało mi w pewien sposób odrobinę pewności.
Wstałam.
I w tym momencie z sali wyszła ona....
________________________________________________
Nie za długi, ale pisany od nowa, bo poprzedni mi sie skasował -,- wkurzyłam się , bo był o wiele lepszy ..
Bywa..
Dziękuję za TAKIE słowa ;*
Uwielbiam was ;*
Zakręcona^^