niedziela, 3 czerwca 2012

44

Nie wiedziałam co zrobić. Czy wejść i normalnie z nim porozmawiać, czy po prostu zostawić to, co przyniosłam i jak najszybciej odejść.
- Emmo, chodź. Musimy porozmawiać.- powiedział Chris podchodząc do mnie.
- To ja pójdę, wpadnę potem.- powiedziała przelotem Ash i już jej nie było.
Bałam się rozmowy z nim. Nie wiedziałam, jak wytłumaczyć się z tej całej sytuacji. Nie chcę całej winy zrzucać na jego matkę. Wolno weszłam do sali, w której tymczasowo przebywał Chris. Weszłam i usiadłam na taborecie. Chłopak stał przy oknie odwrócony do mnie tyłem. Stał w milczeniu, dopiero po chwili się odezwał.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że ona Cię nachodzi? Przecież już dawno bym jakoś zadziałał.
- Nie chciałam Cię martwić , teraz najważniejsze jest twoje zdrowie, i tak masz przeze mnie same problemy, nie chcę dokładać Ci nowych.
Podszedł i usiadł na łóżku, po czym złapał delikatnie moją dłoń.
- Jakie problemy? Nie rozumiesz, że nadałaś sens memu życiu? To dzięki Tobie chcę obudzić się następnego ranka. Jesteś moją ostatnią myślą przed snem i pierwszą, gdy się obudzę. Mimo, że wszystko popsułem, to z mojej strony nic się nie zmieniło, a nawet moje uczucie jest z każdym dniem coraz większe.- spojrzał mi głęboko w oczy.- Proszę Cię, daj mi szansę. Ostatnią.- po czym delikatnie ujął w dłonie moją twarz.

                
Do sali niespodziewanie wszedł lekarz. Zobaczył, co przerwał.
- Przepraszam, że przeszkadzam ale robię obchód. Jak pan się czuje?
- Baaardzooo dobrzeee..- przeciągnął Chris.
- Zastanawiam się, czy już pana nie wypisać. Wyniki są dobre, więc chyba nie ma sensu, by siedział pan dłużej w szpitalu. Oczywiście będzie pan przyjeżdżał na kontrolę, ale nie widzę większego sensu, by nadal tu pana trzymać. Ale wszystko zależy od pańskiej decyzji. 
- A jak pan myśli, doktorze? Chcę tu siedzieć? Czyli mogę się już pakować?
- Tak. Zrobimy tylko kontrolne badania i puszczamy pana wolno. Widzę, że będzie pan miał i w domu dobrą opiekę.- po czym spojrzał na mnie i puścił oko.
Speszona uśmiechnęłam się do niego.
- Także proszę teraz pójść ze mną, zrobimy ostatnie badania i może pan wyjść. Proszę też przyjść po wypis.
- Oczywiście doktorze. Już idę... Poczekasz?- zwrócił się do mnie.
- Tak.-odpowiedziałam krótko.
Wyszedł za lekarzem. A ja w końcu się rozluźniłam. Było tak blisko i jak zwykle ktoś musiał przerwać.
Czekałam przez pewien czas, po czym wzięłam torbę i zaczęłam go pakować. Pakując rzeczy, na ziemię spadł mi jego portfel a z niego wyleciało zdjęcie. Moje zdjęcie. Nawet nie wiecie, jak zrobiło mi się miło w tym momencie. To takie .. dziwne ale i przyjemne uczucie. Wsadziłam je z powrotem do portfela pakując ostatnie rzeczy.
- Jestem.- powiedział i wszedł do sali.- Dziękuję , że mnie spakowałaś.- uśmiechnął się.
- Nie ma za co..- odwzajemniłam ten gest.- I wszystko ok.? Możesz wyjść?
- Taaak, mam się zgłosić za tydzień na kolejne badania ale jest dobrze.
- Cieszę się. Zamówiłam już taksówkę, za jakieś 5 minut powinna być.
Bez słowa przemierzaliśmy szpitalny korytarz w celu wydostania się z tego miejsca. Wypis od lekarza też już został odebrany.
- Gdzie ty tak w ogóle mieszkasz?- spytałam , bo jeszcze nigdy u niego nie byłam.- W mojej okolicy ale dokładniej ?
- Musiałaś akurat o to pytać?
- A coś nie tak?
- Mieszkałem w wynajętym mieszkaniu niedaleko..
- Aaaa... Czekaj, czekaj .. Jak to MIESZKAŁEŚ?- spytałam zmieszana.
- No bo.. Uczyłem się, więc opłacała mi je mama.. Ale teraz sama widzisz jak jest..
- Więc to oznacza, że...?
- Nie , mną się nie przejmuj , zapytam się Jake'a czy będę mógł się u niego przespać kilka dni..
- Po co zawracać mu głowę? Wiesz, że on rzadko kiedy jest w domu, bo ciągle gdzieś lata z Ashley. .. Tak sobie pomyślałam.. Skoro moich rodziców nie ma.. Myślę, że w moim domu się pomieścimy.. Pokoi nie brakuje.. I wtedy będziesz mógł spokojnie poszukać jakiegoś innego rozwiązania.
- Nie chcę robić Ci kłopotu, przestań. Zadzwonię do Jake'a.
- Ale przecież to nie kłopot. I tak siedzę całymi dniami praktycznie sama, Ash wpadnie tylko od czasu do czasu. Ja nie widzę żadnego problemu. Poza tym chcę Ci pomóc. 
- Naprawdę? Mógłbym się u Ciebie zatrzymać?
- Jasne.- uśmiechnęłam się.
Wyszliśmy ze szpitala. Niedaleko stała nasza taksówka. Chris delikatnie złapał mnie za rękę, czekając na moją reakcję. A ja uścisnęłam ją bardziej, dając mu tym samym do zrozumienia, że nadal mi na nim zależy..




_________________________________________
Nie wiem co jest, ostatnio nie mam głowy do pisania. Mam problemy w szkole, mnóstwo popraw, na dodatek kilka dni temu napisałam rozdział i go zapisałam.. Nie wiem jakim cudem się skasował -,- Nie potrafiłam już go tak odtworzyć, tym samym ten jest pewnie gorszy..
Nie potrafię dobrze sklepać kilku złożonych zdań.. Chyba potrzebuję dłuższego odpoczynku.

Chcecie, żebym coś zmieniła? Może jakieś pomysły?

I NAJWAŻNIEJSZE....

MNÓSTWOOOOO BUZIAKÓW ZA CIERPLIWOŚĆ ;*****

Mówiłam już, że Was kocham?
Pozdrówki , Zakręcona^^

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

43

    W drzwiach stała ona. Spojrzała na mnie, potem na Ashley i kryjąc swoje zdenerwowanie powiedziała:
- A ty co tu robisz? przecież rozmawiałyśmy.
Ja tylko stałam i się na nią patrzyłam. Chciałam wejść do sali, ale ta mnie popchnęła. W tej chwili poczułam, że rozpęta się piekło. Ash nie wytrzymała:
- Niech pani ją zostawi!- krzyknęła tak głośno, że rozniosło się na cały korytarz i wzrok niektórych był skierowany wprost na nas.
- Nie waż się podnosić na mnie głosu smarkulo, dobrze ci radzę.
- A co, uderzy mnie pani tak jak i Emmę?
Kobieta cała czerwona lustrowała nas wzrokiem. Z dyżurki wyszedł lekarz.W tym samym czasie Ashley podbiegła do niego.
- Doktorze, czy można wejść do tego pacjenta?- wskazała ręką salę.
- Nie!- warknęła matka- To znaczy.. Chris jest zmęczony, niech odpoczywa.
Lekarz patrzył dziwnie na tą całą sytuację.
- Nie widzę przeszkód. Chłopak czuje się już lepiej i potrzebuje towarzystwa.
Ash podeszła do mnie i zmierzyłyśmy do sali, kiedy Jego matka zaczęła:
- Nie waż się tam wejść!- i już chciała mnie znowu uderzyć, kiedy drzwi od sali uchyliły się a w drzwiach stał Chris.
- Co tu się dzieje?-spytał.
- Nic kochanie. Idź odpoczywaj. mamusia zaraz przyjdzie.
- Nie jesteś żadną moją mamusią. Odczep się kobieto.
- Jak możesz tak mówić?!
- Od zawsze kasa była ważniejsza ode mnie. Ty prawie mnie nie znasz. I w sumie.. Nie chcę żeby to się zmieniło. Proszę, abyś więcej mnie nie odwiedzała.
- Ale skar...
- Nie. Odejdź.- powiedział twardo patrząc prosto w jej przepełnione jadem oczy. Gdyby można było zabijać wzrokiem to Chris już by nie żył. Nie wyobrażacie sobie, jak ona się na niego patrzyła.
Następnie spojrzała na nas. Jej wzrok palił, jednak nie skuliłam się jak myszka pod miotłą tylko chamsko patrzyłam w jej ohydne gały.
- Jeszcze mnie popamiętasz. Zobacz, co zrobiłaś z moim synem.
- Kobieto zwariowałaś.- zaczął bronić mnie Chris nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć- Ty nie wiesz ile Emma wniosła kolorów do mojego życia. Więc nie waż się oskarżać jej o cokolwiek. To wyłącznie moja wina co się ze mną stało. Ona nie jest niczemu winna, rozumiesz?
Kobieta spojrzała na nas i nie wiedziała co zrobić. Po prostu wyszła...



_______________________________________________

Dziś krótko, ale musiałam coś dodać, póki znalazłam chwilę czasu.
Nie wiem czy się podoba , ale zawsze coś.
Nie jestem do końca pewna , jak zakończyć historię z cudowną mamusią Chrisa.
Macie może jakieś pomysły ? ;)

Pozdrawiam Was i dziękuję, że tak mnie wspieracie :D
Uwielbiaaam Waaaas ;*
Zakręcona^^


piątek, 10 lutego 2012

.

choroba znowu wygrała -,-
Grypa żołądkowa..
Czuję się paskudnie ;/
Postaram się coś dzisiaj dodać , ale nie obiecuję.
Nie mam siły..
Tymczasem idę się zdrzemnąć , pewnie znowu nie będę mogła spać , więc może dodam..

Trzymajcie kciuki ;)
Paaa ;*

Ps. Dziękuję za miłe słowa pod ostatnią notką <33
Jesteście kochani ;**

sobota, 28 stycznia 2012

42

Sama nie wiem , kiedy zasnęłam. Obudziłam się i spojrzałam na telefon , by zobaczyć, która godzina. Było dopiero przed 7 rano.
Miałam nowego smsa. " Przykro mi;( Zdrowiej.. Tęsknię ;* "
Odpisał już wczoraj , ale dopiero teraz go odczytałam. Swoją drogą, musiałam być bardzo zmęczona, skoro przespałam aż tyle godzin. Poszłam do kuchni i usmażyłam sobie jajecznicę. Zjadłam ją i umyłam naczynia. Dom wysprzątany, na tv nic ciekawego.. Nie miałam co robić. Poszłam do pokoju i usiadłam na łóżku.  Miałam taką ochotę spotkać się z Chrisem i porozmawiać z nim . Ot tak , o niczym ważnym . Poprostu z nim przebywać. Potrzebowałam tego.. Jednak.. Coś w środku podpowiadało mi, że jego matka mogła mieć rację. To przeze mnie znalzał się z takiej sytuacji. Na myśl o tej kobiecie przyszły mnie ciarki. Ale co ja sobie myslałam? Że rzuci mi się w ramiona i życzy szczęścia? Miała prawo się na mnie zdenerwować. Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam delikatny ślad bo wczorajszym uderzeniu w policzek. Nie.. Zdecydowanie jej nie polubiłam.
Westchnęłam sama do siebie i weszłam pod ciepły prysznic. Umyłam się truskawkowym żelem i wytarłam ręcznikem. Założyłam bieliznę , jeansowe spodenki do kolan i bluzkę z krótkim rękawkiem. Nie miałam zamiaru się malować.
Wyszłam do pokoju i usłyszałam swój telefon. Dzwoniła Ashley. Odebrałam niechętnie.
- Co się stało?- spytałam.
- Dzięki za miłe przywitanie.
-Dzwonisz do mnie po 8 rano, więc pewnie nie na pogaduszki.
-Jak się czujesz?
- Źle.
- Nie oszukuj. Jake powiedział mi wieczorem, że widział Cię wczoraj pod szpitalem. Nie wyglądałaś na chorą.
- Alee.. - przerwała mi.
- Nie, nie tłumacz się.- i rozłączyła się.
Cholera, co się z nią dzieje.. Obraziła się? Próbowałam się do niej dodzwonić, ale na marne.
Po niedługim czasie usłyszałam dzwonek do drzwi, więc niechętnie podreptałam w ich stronę.
Stała pod nimi nie kto inny jak Ashley. Jej mina nie zapowiadała przyjemnej rozmowy.
Wpuściłam ją do środka.
- Emma, co się z Tobą dzieje? nie chcesz się ze mną widzieć , zbywasz mnie chorobą. Do Chrisa też nie przychodzisz .. Kiedy on Cię teraz potrzebuje.
- Ash. To moje życie. Może po prostu..- sama nie wierzyłam w to, co zaraz wypłynie z moich ust- może już mi się znudził i nie chcę utrzymywać z nim kontaktu?
- Co? Nie wierzę w to. Ty nie zrobiłabyś mu czegoś takiego. - niemal krzyknęła.
Usiadłam na kanapie w salonie. Przyjaciółka usiadła obok.
- Skarbie.. Co się dzieje?
Nie mogłam się powstrzymać. Wybuchłam płaczem i wtuliłam się z Ashley.
Nie wypytywała o nic i pozwoliła mi się uspokoić. Wytrwale czekała, aż sama zacznę mówić. taka przyjaciółka to skarb. Kocham ją.
Uspokoiłam się wreszcie i zaczęłam jej wszystko opowiadać. Ominęłam uderzenie w policzek , ale sama sie o to spytała widząc delikatny ślad , więc przytaknęłam.
- Ale jakk... Jak ona może. Zjawiła się w jego życiu tak nagle i gra dobrą mamusię.- Ashley była strasznie zdenerwowana.
Wzięła do ręki telefon.
- Gdzie dzwonisz?- spytałam.
- jak to gdzie? Do Chrisa. Ma prawo znać prawdę.
- Nie..- szybko wyrwałam jej telefon nim zdązyła się połączyć.- To nie jest rozmowa na telefon, poza tym on nie powinien się teraz denerwować.
-Emma. oboje będziecie cierpieć bez siebie. To nie ma sensu. Musisz mu o tym powiedzieć.
- Wiem, ale nie przez telefon. I jeszcze nie teraz. Nie chcę go niepotrzebnie denerwować.
- Niepotrzebnie?! Dziewczyno ona co groziła i uderzyła.. nadal uważasz, że niepotrzebnie? - uspokoiła się trochę.- Proszę Cię. Wszyscy wiemy, że nie dacie sobie rady. Rozstanie nie wchodzi w grę. on musi wiedzieć.- postawiła akcent na słowo 'musi'.
- Masz rację. Pójdę za kilka dni.. i z nim porozmawiam.
- Żadne kilka dni. idziemy prosto do szpitala i mówisz mu wszystko.
-Ashley..-spojrzałam na nią smutna- To nie jest takie proste.
-Co nie jest proste? Powiedziałaś to mi, więc powiesz i jemu.. Chyba, że ja to zrobię.
-Niee.. Nie.. Muszę załatwić to sama.
-Więc zakładaj buty i idziemy. Spacerek dobrze ci zrobi.
Szłyśmy w stronę szpitala prawie nic nie mówiąc. Cisza mi pomagała. Musiałam zastanowić się, jak przedstawić mu to w jak najdelikatniejszy sposób. Nie chciałam go niepotrzebnie denerwować.
Zbliżając się do bram szpitala szłam coraz wolniej aż zatrzymałam się pod drzwiami.
- Chodź.- do środka pociągnęła mnie Ashley.
Pociągnęła mnie pod salę.
Usiadłam na chwilę na krzesełkach razem z przyjaciółką.
- Będzie dobrze kochana. Trzymam kciuki.- pocałowała mnie w policzek , co dało mi w pewien sposób odrobinę pewności.
Wstałam.
I w tym momencie z sali wyszła ona....


________________________________________________
Nie za długi, ale pisany od nowa, bo poprzedni mi sie skasował -,- wkurzyłam się , bo był o wiele lepszy ..

Bywa..

Dziękuję za TAKIE słowa ;*
Uwielbiam was ;*
Zakręcona^^

piątek, 27 stycznia 2012

Mówiłam , że Was kocham ?

Dziękuję za tyle miłych słów ;**

Nie chodzi o to , że mnie męczy .. jestem ciekawska i chciałam wiedzieć ile osób to jeszcze czyta ;)

Współpraca z Bejbe.(; .. nie mogłyśmy zgrać się z czasem i postanowiłam zrezygnować ..

Szybsza akcja ? Przemyślę to .. Ale nie chcę , żeby było to oklepane jak w niektórych , jakie czytałam ..
Poznają się, są ze sobą , prześpią się , zachodzi w ciązę , KONIEC !
Chcę dać coś od siebie ..
Wiem.. może nie jest to aż tak oryginalne , ale jest w tym część mnie ..

Postaram się dodać niedługo..

Jeszcze raz dziękuję za TYLEEEE ciepłych słów ;*

.

widzę, że nie ma prawie czytelników ;/
Komentarzy ;(
a przez to ja jestem smutna i mam coraz gorsze pomysły ;/

kiedyś pod notką było po 10, 11  a teraz tylko 2 ..

czy to oznacza , że mam skończyć ?
jeśli tak to po prostu powiedzcie i nie będę się trudziła , żeby znowu coś napisać -,-

Wiem , marudzę , ale to jest przykre ;(

Chcę zobaczyć , ile jest Was naprawdę ;*

Dlatego nic nie dodam , dopóki nie będzie....

10 komentarzy .. ;]

Od teraz będę wyznaczała ^^
Chcę Was zmobilizować ;*
I nie chodzi mi o pochwały .. wytykajcie mi błędy , bo przez to się czegoś nauczę ;)

Dziękuję , jeżeli doczytaliście do końca ;p
Pozdrawiam ;*
Zakręcona^^

czwartek, 12 stycznia 2012

41

Nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam skołowana.
- O co pani chodzi?
- Nie denerwuj mnie. Przez ciebie mój syn leży w szpitalu a ty masz czelność pytać o co mi chodzi? Nie zbliżaj się do niego. Tylko zobaczę cię w pobliżu a twoje życie zmieni się w koszmar. Ostrzegam cię.
- Jak pani może? Zależy mi na Chrisie...Ja - łza spłynęła mi po policzku.- Nie dam rady. Przecież Chris tego nie wytrzyma.
- Przez Ciebie prawie by umarł. Nie mów mi, co jest dla niego dobre a co nie, bo to ja jestem jego matką.
- Matką , dla której była ważniejsza karieta niż dorastający syn?
- Zamilcz.-spoliczkowała mnie- Nie mów, że cię nie ostrzegałam. Trzymaj się od niego z daleka.
Wysiadłam i trzasnęłam drzwiami.
Ona otworzyła okno i krzyknęła:
-Swoją drogą, nie wiem co on w Tobie widzi. Pewnie chcial cię zaliczyć , bo tylko do tego się nadajesz. Żegnam.
I odjechała z piskiem opon.
Weszłam do domu i zamknęłam drzwi na klucz. Rzuciłam kurtkę na szafkę i zsunęłam się po ścianie. Zaczęłam panicznie płakać. Nie wiem, co mam teraz robić. Boję się, że ona mu coś zrobi. Nie wiem ile tak siedziałam , ale w końcu musiałam wstać. Zdjęłam buty i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Po policzkach nadal spływały mi czarne smugi od tuszu. Zmyłam makijaż i przemyłam twarz zimną wodą. Wzięłam także chłodny prysznic, by ochłonąć. Rzuciłam się na łóżko, płacząc w poduszkę.
Po kilkunastu minutach dostałam SMS-a. Od Chrisa.
' Dotarłaś do domu? Jutro też przyjeżdżasz? O której? Rozmawiałem teraz z lekarzem. Do końca tygodnia powinni mnie wypuścić. Nie mogę się doczekać , kiedy Cię jutro zobaczę. Całuję ;** Śpij smacznie ;D '

Odczytałam go i znowu zaczęłam płakać. Rzuciłam telefon pod poduszkę. Nie mogę tak nagle nie przychodzić , bo się domyśli.
Wzięłam telefon i zaczęłam mysleć, co mam odpowiedzieć.
' Nie wiem czy uda mi się przyjść, bo mam masę roboty. Poza tym przychodzi ciocia i muszę spędzić z nią trochę czasu. Śpij spokojnie. '
Wysłałam. Po czym znowu uroniłam łzy.

Wstałam po 11. Nawet nie wiem, kiedy usnęłam. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz. Spojrzałam w lustro. Miałam opuchnięte oczy i byłam blada. Wzięłam prysznic i ubrałam dresy i bluzkę. Nie miałam ochoty jeść, więc zaczęłam sprzątać. Włączyłam dość głośno muzykę , by zagłuszyć moje myśli.
Po godzinie cały dom lśnił, a ja nie miałam już co robić. Włączyłam telewizję i skakałam po programach.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Był to listonosz.
Dostałam paczkę. Były w niej ciuchy i pieniądze od rodziców. mama znalazła jakiś bardzo fajny sklep i postanowiła przyszaleć i kupić mi coś nowego. Była to sukienka na ramiączka , spodenki i dwie bluzki. Podobały mi się, ale nie miałam ochoty ich przymierzać. Powiesiłam ciuchy w szafie a pieniądze włożyłam do skarbonki. Spojrzałam na telefon. Migał , co oznaczało nową wiadomość albo nieodebrane połączenie. Sms od Ashley i Chrisa. Połączenie od Chirsa i rodziców. Oddzwoniłam do rodziców i podziękowałam za prezent. Porozmawiałam z nimi i wypytałam o wszystko. Jeszcze nie wiedzą, kiedy wrócą. Niestety , trasa ponownie może się przedłużyć. Okazało się, że ciocia gdzieś wyjeżdża i rodzice boją się o mnie, jednak przekonałam ich, że wszystko jest w porządku i dam sobie radę. Powiedzieli , że tęsknią za mną i rozłączyli się. Tak bardzo teraz kogoś potrzebuję. Kogoś , komu mogłabym się wyżalić. Nie chcę obarczać problemami Ashley , poza tym zaraz o wszystkim dowiedziałby się Chris , a tego nie chcę. Odczytałam wiadomości. Ash pytała co dziś robię a Chris, o której przyjdę, bo ma badania o 14.
W mojej głowie pojawił się plan. Szybko wyszłam z domu i zrobiłam zakupy. Przyszłam do szpitala , akurat wtedy, gdy Chris miał badania. Rozejrzałam się po korytarzu, czy przypadkiem nie ma tu jego matki. Jednak ani tu, ani w sali jej nie było. Zostawiłam mu zakupy i czym prędzej wyszłam ze szpitala. Poszłam do parku i usiadłam na ławce. Wzięłam do ręki telefon.
' Przepraszam, ale dziś nie przyjdę. Przyniosłam Ci zakupy. Jestem chora i wolę się nie widywać z Tobą, by Cię nie zarazić. Trzymaj się. '
Beznadziejne wytłumaczenie, ale nie wpadłam na nic lepszego. Nadal nie wiem, co zrobić z tym wszystkim. Szłam wolnym krokiem do domu. W międzyczasie napisałam SMSa do Ashley, że jestem chora i źle się czuję, i żeby dziś nie przychodziła, bo się zarazi. Nalegała, by jednak mogła przyjść i zobaczyć, jak się czuję , jednak wybiłam jej to z głowy.
Weszłam do domu i w końcu zjadłam coś od rana. Były to płatki z mlekiem , ale zawsze to coś.
Nie mając nic do roboty usiadłam na kanapie , okryłam się kocykiem i włączyłam telewizję.
W połowie filmu zasnęłam.



_____________________________________

W końcu się pozbierałam i dodałam. Nie wiem czy się podoba , musicie ocenić.

Jestem chora, mam gorączkę i siedzę w domu..

Pozdrawiam ;)
Zakręcona^^