wtorek, 25 stycznia 2011

Rozdział 20

Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Czy wracać do hotelu czy biec przed siebie. Czemu on mi to zrobił? Łzy ciekły mi i prawie nic nie widziałam.
-Emma, zaczekaj- krzyczał Chris w oddal, biegnąc za mną.
Odwróciłam głowę, by zobaczyć, czy jest daleko i w tym czasie wpadłam na kogoś.
-Uważaj jak łazisz- ktoś się wydarł a głos wydał mi się dziwnie znajomy.
-Przepraszam..- spojrzałam na tą osobę. To był chłopak.- Richie, tak? Pamiętasz mnie?
-Jasne, że nie zapomniałem takiej ślicznotki, Emmo. Przepraszam, że na Ciebie krzyknąłem...Ej, co się stało? Czemu płaczesz?
W tym czasie przybiegł do nas Chris.
- Kochanie poczekaj, to nie tak jak myślisz. Wszystko Ci wyjaśnię. Porozmawiajmy.
- Odczep się ode mnie- krzyknęłam przez łzy.
- Emm, ale to ona mnie pocałowała...
- A ciekawe, co z nią robiłeś na tym zapleczu, że potem byliście porozpinani? A jaki zadowolony wyszedłeś. Wracaj sobie do niej i odczep się ode mnie.
- Emm....
- Odejdź stąd- powiedział Richie.
- Nie będziesz mi rozkazywał, co mam robic ze swoją dziewczyną!- krzyknął zdenerwowany Chris.
- Twoją dziewczyną?- powiedziałam- To już przeszłość. Idź stąd.
- Richie - zwróciłam się do chłopaka-proszę, przejdź się ze mną.
- Jasne, złotko.- wziął mnie za rękę.
Chris spojrzał jeszcze raz na mnie błagalnie, po czym po policzku spłynęła mu łza, odwrócił się i...odszedł.
TO JUŻ KONIEC!- pomyślałam i znowu zaczęłam ryczeć.
Richie mnie przytulił.
-Ej maleńka nie płacz, proszę.-dał mi chusteczkę-nie warto. Jeśli cię zdradził to jest skończonym idiotą.
Próbowałam się uspokoić. To dziwne, ale w ramionach Richiego czułam się tak...bezpiecznie. Jakbym znała go długi czas.
Nawet nie wiem, kiedy zaczął mnie całować.
Było przyjemnie,jednak mimo to oderwałam się od niego.
- Przepraszam, jeszcze za wczesnie.
- Okej.. Mamy czas - uśmiechnął się.
- Zaprowadź mnie do mojego hotelu.
- A gdzie się zatrzymałaś?
Podałam mu adres i powiedziałam jak ma iść, ja nie byłam w stanie mysleć o drodze. W mojej głowie ciągle pokazywały się sceny z dzisiejszego wieczoru.
Podprowadził mnie pod sam pokój- nawet nie wiem kiedy doszliśmy.
- To cześć- powiedziałam- dzieki za wszystko.
- Nie ma za co. Przyjdę jutro, okej?
- Jasne, to do jutra.
- Pa- pocałował mnie w policzek.
Weszłam do pustego pokoju hotelowego. Poszłam do łazienki zmyć makijaż i się wykąpać.
Po skończeniu położyłam się na łózku i zaczęłąm ryczeć jak głupia.
Poszłam znowu do łazienki przemyć twarz z łez.
Zobaczyłam na szafce moje nożyczki do paznokci. Wzięłam je do ręki i usiadłam na dywaniku.
Głupia zaczęłam się nimi bawić i nie wiem kiedy ale wbiłam je sobie w rękę i przeciągnęłam.
Chciałam zadać sobie fizyczny bół, by zapomnieć o bólu mojego serca .. O tym co się stało.
Bolało okropnie. Jednak nie tak, jak moje serce.
W tym czasie weszła Ash. Zobaczyła pewnie że nie ma mnie w łózku a drzwi do łazienki były otwarte szeroko.
Ash weszła do łazienki.
-Co ty robisz?- krzyknęła i szybko zabrała mi nozyczki.- Dziewczyno, chcesz się zabić?
- Nie chcę..Po prostu...Chciałam spróbować.
Ash podniosła mnie i umyła moją krwawiącą rękę. Potem olała wodą utlenioną i zrobiła opatrunek . Piekło okropnie.
- Żeby to mi było ostatni raz, rozumiesz? Jutro stąd wyjeżdżamy.
- Nie, ja tu zostaję.
- Co?
- Zostaję z Richim.
- Yyy...Jak to?
- Normalnie.
- A co z Chrisem? Przecież on nic...- nie dałam jej dokończyć.
- Nic? Trzymasz jego stronę? Taka z Ciebie przyjaciółka? Nie obchodzi mnie co on robił z tą całą Natalie.- znowu się rozwyłam- Mam tego dośc.
- Emm, wiesz, że ja go nie bronię.
- Wiem, przepraszam- mówiłam przez łzy. Przytuliłam ją- Ja po prostu nie ogarniam tego wszystkiego. Idę spać. Pa- szepnęłam.
- Pa - powiedziała Ashley i wyszła z pokoju.
Ja oczywiście nie spałam. Cały czas płakałam.
Zadawałam sobie pytania: Jak on mógł mi to zrobić? Dlaczego? Moje serce rozpadło się na miliardy małych kawałeczków.
Do tego ta ręka tak cholernie piekła. Po co się cięłam? I tak to nic nie dało.
Co mam teraz robić? Jak dalej zyć? Czy w ogóle jest jeszcze jakiś sens, bym żyła?

***

Obudziłam się o 10:00.
Nawet nie wiem o której zasnęłam. Poszłam do łazienki wziąć prysznic.
Ręka piekła mnie okropnie. Ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy, jakie wyciągnęłam. Nie zależało mi już, żeby ładnie wyglądać. Nic mnie nie obchodziło...Wychodząc z łazienki, na stoliku zauważyłam kartkę:
„ EMM, JESTEM NA ŚNIADANIU. ZARAZ WRÓCĘ. NIE RÓB NIC GŁUPIEGO!
Ashley.”


Oh, jak ona się o mnie martwiła..
Nagle przypomniałam sobie, że miałam zadzwonić do rodziców.
Przecież im obiecałam.
Ale przecież...
Wczoraj dałam telefon Jemu i mi nie oddał....
Tak, Jemu...
Nie chcę nawet w myślach wymawiać tego imienia, to byłby dla mnie za duży ból.
Ktoś zapukał do drzwi.
To był Richie. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, jednak otworzyłam.
- Hej- powiedział
- Cześć- odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- Jak się czujesz? - spytał
- Głupie pytanie, niby jak mam się czuć, co?
- Przepraszam...
- W porządku- zrobiło mi się głupio, że tak na niego naskoczyłam.- Nic nie szkodzi.
- Jadłaś już coś?
- Nie, niedawno wstałam, a poza tym....Nie mam ochoty.
- Jakie nie mam ochoty? Pójdziemy zaraz na sniadanie.
- A ty dzisiaj nie pracujesz?- próbowałam zmienić temat.
- Wziąłem sobie wolne. Wolę ten dzień spędzić z Tobą, niż być w jakiejś głupiej robocie.
- Dzięki, to miłe- usmiechnęłam się do niego.
- To wychodzimy?- spytał.
- Yhy...
Wyszliśmy...Szliśmy w milczeniu. Chłopak chciał mnie wziąć za rekę, jednak ja się odsunęłam, dając mu tym samym delikatnie do zrozumienia, że jeszcze nie chcę.
Jeszcze...NIE!!! Nigdy nie będę chciała. Bo jestem zakochana w Chrisie.
W tym czasie moja ręka zapiekła okropnie, a ja złapałam się za nią.
Dopiero wtedy zobaczył ją Richie.
-Co ci się stało? Czy Ty...?
- Nie chce o tym mówić..Wybacz.
- To przez niego?
Nic nie odpowiedziałam
-Zabiję drania.
-Richie, przestań. Nie mów tak. Nie rób nic głupiego.
- Słuchaj, jak mam tak nie mówić? Ty przez niego cierpisz. To jego wina, rozumiesz?
- Nie mów tak!- krzyknęłam- Sama tego chciałam- mówiłam a łzy napływały mi do oczu.
- Przepraszam- powiedział ciszej- Po prostu nie chcę, żeby stała Ci się krzywda. Zrozum, zależy mi na tobie i twoim bezpieczeństwie. Więc nie zrobisz już nic głupiego, tak złotko?
- Yhy- przytaknęłam i przytuliłam się do niego.
On zaczął mnie całować.
- ZOSTAW JĄ! – krzyknął Chris.
- Richie oderwał się ode mnie i spojrzał na niego
- Bo co mi zrobisz? Ty lizałes się z jakąs panną, to ona nie może ze mną?
- Richie, uspokój się.- powiedziałam.
- Oddaj mi komórke- zwróciłam się do Chrisa.
- Jasne- powiedział przygaszony- wejdź do pokoju.
- Poczekam tutaj.
- Proszę- spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, niemal przez łzy.
Szliśmy bez słowa do jego pokoju.
Otworzył je przede mną.
Weszłam a za mną chciał wejść Richie.
- A ty gdzie?- spytał się Chris.
- Razem z nią- odpowiedział Richie.
- Muszę z nią porozmawiać, a poza tym nie chcę żebyś tam właził.
- Co mnie to obchodzi.
- Richie ustąp- powiedziałam.
- Boję się, że ten typ coś ci zrobi.
Spiorunowałam go wzrokiem.
- Nie zrobi. Nie jest aż taki.- usmiechnęłam się delikatnie a Richie się wnerwił.
- Raczej powinna się bać przebywać z tobą- rzekł Chris.
W tym czasie Richie nie wytrzymał i rzucił się na Chrisa z pięściami...

__________________________________________


Przepraszam, że tyle czekaliście...
Chyba dość długi wyszedł;p
Podoba się?
Zostawiajcie komentarze;p

Pisany szybko więc mogą pojawić się błędy.
A w dodatku w między czasie pisałam z kumpelą...

Już jestem zdrowsza;p
I się poukładało jak na razie w moim life;p

Rozdział pisany przy piosenkach:
Ewa Farna- EWAkuacja
Doda- Bad girl
(nie wiem czemu ale te piosenki dwie na górze ostatnio mi wpadły w ucho)


No i przy SGM’ie :)
Jaki ich słucham to od razu mam w sobie więcej energii..No i mam nadzieję, że weny;p
Pozdrawiam Was :>
Całuski ;**

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Rozdział 19 -

-To idziemy się szykować- powiedziałam i wstałam.
-Poczekaj- powiedział Chris łapiąc mnie przy tym za rękę.- Czy to znaczy, że...no, czy my...jesteśmy parą?
Pocałowałam Go- Taka odpowiedź wystarczy ?- spytałam, uśmiechając się do niego.
- Oczywiście- odpowiedział i przytulił mnie do siebie.
Gdy oderwałam się od niego, to powiedziałam:
- Naprawdę muszę już iść wyszykować, zobacz jak ja wyglądam.
- Jesteś śliczna skarbie- musnął swoimi palcami mój policzek.
- Dziękuję, ale naprawdę muszę już iść- wstałam i byłam już przy drzwiach, gdy podszedł do mnie i pocałował namiętnie w usta.
- Kocham Cię- powiedział.
- Ja Ciebie też- znowu Go przytuliłam- ale serio musze iść. Już mnie nie zatrzymuj. Spotkamy się niedługo. Przyjedziesz po mnie?
- Jasne, to do zobaczenia- znowu mnie pocałował, tym razem w policzek.
Wyszłam i w tym samym czasie przyszli Ashley z Jake’am.
- Siema po raz kolejny- mówił Jake i uśmiechnął się do mnie- I jak tam wasze sprawy?- puscił oczko.
- Dobrze. – też się uśmiechnęłam.
- To się cieszymy- powiedziała Ash.- Kotek idę się szykować- powiedziała do ukochanego.- Zobaczymy się niedługo.- Pocałowała Go na pożegnanie.
- Pa skarbie.
Weszłam zprzyjaciółką do pokoju.
-I jak było?- spytała siadając na fotelu.
-AAA!!!- zaczęłam krzyczeć ze szczęścia i skakać po łózku.- On jest boski.
- Czyli jesteście razem?
- Tak- powiedziałam siedząc już spokojnie- Super. No i...napisał mi piosenkę. Jest prześliczna.
- OoO..Jaki on romantyczny.A całowaliście się już na serio, bez tej gry w butelkę-puściła oczko.
- Tak..I jak on świetnie całuje. Rewelacja...Kurcze, jestem taka szczęśliwa.
- To super, że jesteście razem. Cieszę się. A teraz może czas się szykować?
- Ok..A właśnie, jak było na basenach?
- Świetnie. Jake jest taki...słodki. A teraz się szykujmy.
- Jasne- powiedziałam i zaczęłam szukac odpowiedniego ubrania.
Ash w tym czasie poszła się wykąpać.
Wybrałam sobie czarne szorty oraz białą tunikę na ramiączka
Do tego srebrny wisior i czarne baleriny.
Włosy zaczesałam do tyłu a resztę luźno upięłam.
Ashley wyszła z łazienki, więc poszłam po kosmetyki. Wzięłam je do pokoju, siadłam przy lusterku i zaczęłam się malować. Nałożyłam lekki podkład, powieki przeciągnęłam błyszczącym cieniem, na dolnej powiece zrobiłam cienką kreske czarną kredką a rzęsy dokłądnie wytuszowałam. Na usta nałożyłam malinowy błyszczyk, który włozyłam potem wraz z telefonem w kieszonkę spodni. Telefon dam potem Chrisowi, bo mam za małe kieszonki, i boję się, że wypadnie.
Byłam już gotowa, tylko Ash jeszcze malowała usta, kiedy ktoś zapukał do naszych drzwi. To byli chłopcy.
- Hej- powiedzieli oboje- Już gotowe?- spytał Jake.
- -Tak-odpowiedziałam.
- Ślicznie wyglądasz- powiedział Chris i przytulił mnie delikatnie.
- Dziękuję
W tym czasie Ash wyszła z łazienki.
-Hejka- powiedziała do nich.
Jake także powiedział jej, że ładnie wygląda, za co ona obdarzyła go całusem.
Wszyscy byliśmy już gotowi, więc wyszliśmy.
- Chris, możesz mi włozyć telefon do kieszonki, bo boję się, że wypadnie?
- Okej, skarbie- usmiechnęła się do mnie.
- A czym my tam właściwie dotrzemy? Piechotą czy samochodem?
- Chyba się przejdziemy- powiedział Jake- no wiesz, jakbyśmy byli potem pod wpływem.
- Tylko spróbuj się upić, a zobaczysz- Ashley spojrzała na niego piorunującym wzrokiem.
- Spokojnie, tylko żartowałem, nie upiję się, ale też nie zamówię soczku pomarańczowego, nie uważasz?
- Dlaczego nie?-spytał Chris- Ja dla swojej dziewczyny- i tu spojrzał z czułością na mnie- Zrobię wszystko i jeśli mi nie będzie kazała pić, to tego nie zrobię.
- Zobaczymy jak to będzie- uśmiechnęłam się do niego.
- Widzisz Jakuś, bierz przykład ze starszego kolegi.- powiedziała Ash śmiejąc się.
- Yhy, jasne- powiedział Jake, puszczając do niej oczko..
Uśmiechnęłam się do nich a potem spojrzałam na Chrisa. W tym czasie on złapał mnie za rekę, a ja oparłam głowę na jego ramieniu, a on dał mi buziaka.
-Ej, zakochańce, nie musicie tego okazywać publicznie- powiedział Jake ze smiechem.
W tym czasie Chris posłał mu łobuzerski usmiech, po czym złapał mnie w talii i pocałował namiętnie.
***
Po kilku minutach doszliśmy do dyskoteki. Chris, jak najstarszy wykupił dla nas bilety.
-Dzięki- powiedzieliśmy wszyscy, a ja jeszcze dałam mu całusa w policzek.
Jakas laska krzywo się na nas patrzyła, ale ja olałam.
Złapałam Chrisa za rękę. Chyba się zdenerwowała, a na jej twarzy widać było złość. Cieszyłam się z tego, że to ja z nim jestem a nie tamta typiara.
Weszliśmy do środka. Leciała głośno jakas piosenka, ale niezbyt ją znałam. Okazało się, że dyskoteka była połączona z barem. Usiedliśmy przy stoliku.
Podeszedł do nas kelner.
- CO podać?
- 4 piwa prosimy- powiedział Jake.
- Już podaję.
W tym czasie Ashley poszła z Jake’am potańczyć a my zostalismy przy stoliku.
Po kilku minutach podeszła do nas kelnerka. Była to ta laska, która wcześniej się na nas gapiła.
-Proszę- powiedziała, usmiechając się przy tym do Chrisa.- Hej Chris- w tym momencie przytuliła się do niego.
-Yyy...Hej Natalie.- mówił zerkając na mnie.
-Co słychać?- spytała go, nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi.
- W porządku- odpowiedział.
- A ty co, znowu tu mieszkasz? Przecież się przeprowadziłeś.
- Nie, przyjechałem z przyjaciółmi na wakacje.
Z przyjaciółmi?- Pomyslałam-Dlaczego nie powiedział, że jestem jego dziewczyną? Byłam wściekła.
-Yyy...Natalie, poznaj Emmę. Emmo, to jest Natalie.
- Jego była dziewczyna- wtrąciła się.
Zagotowało się we mnie.
- A ja obecna.- powiedziałam, patrząc jej w oczy.
Chciałam jak najszybciej stamtąd odejść, żeby się zacząć krzyczeć, więc wstałam i powiedziałam, że idę do łazienki.
W rzeczywistości usiadłam przy barze.
_ Hej piękna. Podac coś jeszcze?- powiedział kelner, który wczesniej do nas podszedł po zamówienie.
- Nie, dzięki....Albo podaj zwykłą wodę z lodem.
- Jasne, już podaję.
W tym czasie usiedli koło mnie Ashley z Jake’am.
- A gdzie Chris?- spytała Ahs.
- Siedzi przy stoliku ze swoją byłą.
- Ale stolik jest pusty. Nikog przy nim nie ma.- odpowiedział Jake.
W tym samym momenci zobaczyłam Chrisa z tą całą Natalie wychodzących z zaplecza.
Oboje mieli rozpiete bluzki co świadczyło o jednym.
Ash widząc to spojrzała na mnie, a mi do oczu napłynęły łzy.
Chciałam jak najszybciej stamtąd uciec, ale wczesniej powyrywać kudły tej pannie i jemu, ale nie było mnie na to stać.
Ta cała Natalie dała mu jeszcze buziaka w usta, a on zaraz potem spojrzał na mnie, coś do niej powiedział i podszedł do mnie.
Nie zdążyłam nic powiedzieć.
Wzięłam szklankę wody i chlusnęłam mu prosto w twarz i szybko stamtąd wybiegłam..


I jak?
Mam już w zeszycie część kolejnego, ale chce Was potrzymać w niepewności ;D

A tak w ogóle to jest sens pisać dalej ta książkę?

Wczesniej chcieliście, żebym pisała, kiedy będę dodawała.
Niestety nie mogę tak pisac, ponieważ sama nie wiem, kiedy znajdę czas a nie chcę wam nic obiecywać a potem tego nie spełniacJ
Postaram się dodawać w weekendy ale i to nie jest pewne:)
Pozdrawiam was:)
Buziaki ;**