niedziela, 18 grudnia 2011

40

Pierwszy raz odkąd Chris był w szpitalu mogę powiedzieć, że spokojnie przespałam noc. Już nie martwiłam się, czy się wybudzi. Byłam szczęśliwa. Dobiegała dopiero 8 rano, ale zeszłam cichutko, by sprawdzić , czy tata jeszcze nie wyjechał. Akurat kończył się pakować.
-Cześć. Miałem Cię nie budzić, ale skoro już wstałaś ... Będę tęsknił. Bądź ostrożna i grzeczna.
- Jestem.
- Tak, wiem , ale wolę Ci to oznajmić.
- Też będę tęskniła.- przytuliłam się.
- Córciu, już niedługo. Damy radę.
- Wiem. Zawsze sobie dawaliśmy.- pocałowałam go w policzek i pożegnaliśmy się.
Poszłam cichutko do pokoju po ciuchy i weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam włosy . Wysuszyłam je i ubrałam się. Ash nadal spała. Nie budziłam jej. Poszłam do kuchni i zrobiłam talerz kanapek z serem, wędliną i warzywami. Zrobiłam też herbatę. Nalałam do szklanki, na talerzyk nałożyłam 2 kanapki i poszłam coś obejrzeć, bo nie miałam co robić.
Nawet nie wiem kiedy do pokoju weszła Ashley.
- Hej.-powiedziała i zaraz ziewnęła.
- O, hej. Wyspałaś się?
-Tak. Dawno wstałaś?
-Nie. Idź do kuchni po kanapki i herbatę. Przed chwilką zrobiłam.
-Dziękuję.-odpowiedziała i poszła.
Po chwili usiadła obok mnie.
- Jedziesz dzisiaj do szpitala?- zaczęła.
- Oczywiście. Zrobię małe zakupy i chciałabym niedługo pojechać.
- Jak chcesz to pojadę na zakupy z Tobą.
- Jeżeli tylko chcesz, to jasne.
- Nie ma problemu , tylko bym się ogarnęła cokolwiek.
- Ok. Jak chcesz to weź sobie coś ode mnie a ręczniki masz w szafie na górze.
- Dzięki. Po drodze wstąpimy do mnie, żeby mama się nie martwiła i później nie było niepotrzebnego gadania.
- Ok.
- A do szpitala wpadnę potem. Wiem, że chcecie pobyć trochę razem.
- Jak już wolicie. Ale wiesz, że nie przeszkadzacie.
- Tak, wiem. Jake przywiezie mnie niedługo, ale najpierw pójdę trochę do domu. Wiesz jaka jest moja mama. Zaraz będzie gadała, że całymi dniami nie ma mnie w domu.
- Ok. nie ma problemu. To idziemy na te zakupy?
- Jasne.
Wrzuciłam naczynia do zmywarki i poszłam po torbę. Wyszłyśmy do sklepu. Kupiłam dla Chrisa owoce i coś do jedzenia. Pożegnałam się z Ashley i poszłam do szpitala.
W Sali zobaczyłam pewną kobietę. Nie wiedziałam kto to, więc weszłam do sali.
- Hej Chris. Dzień dobry – przywitałam się.
- Witaj.- odpowiedział.
- Dzień dobry.- powiedziała kobieta.- Ty pewnie jesteś Emma.
- Tak. A pani to …?
- Och , przepraszam. Nie przedstawiłam się. Jestem mamą Chrisa. Miło mi.- podała mi rękę.
- Mi również.- uścisnęłam jej dłoń.
Położyłam Chrisowi na szafce zakupy.
- Ja już pójdę. Trzymaj się synku- pocałowała go w policzek.- Do widzenia.
- Do widzenia.
I wyszła. Spojrzałam na Chrisa. Wydawało mi się, że nie jest zadowolony z odwiedzin mamy.
- Cieszę się, że przyszłaś- powiedział po chwili.
Uśmiechnęłam się.
- Kupiłam Ci najpotrzebniejsze rzeczy.
- Dziękuję… Rozmawiałem rano z lekarzem.- zaczął.
- I ?- spojrzałam na niego lekko przestraszona.
- Jeśli będzie tak jak teraz.. To wyjdę za kilka dni- dopiero teraz się uśmiechnął.
A mi kamień spadł z serca.
- Tak się cieszę.- przytuliłam Go delikatnie.
- Ja też.
- Mogę się o coś spytać?
- Oczywiście- powiedział i spojrzał na mnie.
- Czy… Chyba nie byłeś zadowolony z odwiedzin mamy. Odebrałam takie wrażenie. Stało się coś?
- Wiesz. Dla niej zawsze ważniejsza była kariera i życie towarzyskie niż syn. Nie miałem dobrego dzieciństwa. Praktycznie jej nie było. A teraz przypomniała sobie o mnie i chce wszystko naprawić. Tak się nie da.
- Przykro mi. Nie wiedziałam.- przytuliłam Go.
- Jest ok. Daję radę. Zamieszkam z nią i może jakoś odnowimy nasze relacje. Nie będzie to łatwe, ale spróbuję.
Uśmiechnęłam się. Rozmawialiśmy długo. W międzyczasie odwiedzili go Ashley z Jake’am .
Posiedzieli trochę ale musieli jechać. Pytali, czy wracam z nimi, ale do domu mam niedaleko więc postanowiłam jeszcze zostać. Około 20 musiałam już iść. Pożegnałam się z Chrisem i wyszłam z budynku.
Szłam sobie chodnikiem gdy nagle podjechał do mnie jakiś samochód. Przestraszyłam się trochę, bo nie wiedziałam kto to.
- Witaj. Może podwieźć? – była to mama Chrisa.
- O , witam ponownie. Nie, dziękuję. Mam niedaleko. Nie będę robiła pani kłopotu.
- Ależ to żaden kłopot. Wsiadaj dziecko. Zmarzniesz.
Nie spierałam się dłużej tylko wsiadłam do samochodu.
- Więc gdzie mieszkasz ?
Wytłumaczyłam jej. Wydawała się miła, jednak coś mi w niej nie pasowało.
- Chyba musimy porozmawiać.- zaczęła.
- Tak? O czym?
- Jeszcze się pytasz? – zaczęła się śmiać i przystanęła na poboczu przy moim domu.- Nie zbliżaj się do Chrisa. Ostrzegam.


_______________________________________________
Witajcie ;*
Tu Zakręcona^^
To tyle na dziś ;)
Napisałam sama ;p

Podoba się?
Nie miałam czasu wcześniej dodać. Mam dużo obowiązków przed Świętami. Sami rozumiecie.

Rozdział dedykowany dla: Nananana :P

Pozdrawiaaam Was wszystkich ;*
<3

5 komentarzy:

  1. Kurde ta sytuacja z samochodu zaciekawiła mnie strasznie, czekam na ciąg dalszy ;)
    Super rozdział i zapraszam do mnie, założyłam nowego bloga na pinger ;)
    http://ina86.pinger.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. pięęknie <3 To znaczy nie dla Emmy, z wiadomych powodów, ale tak to baardzo pięęknie. ;) Dziękuję za dedyka. :* Dawaj następnego ! <3
    our-mystery-our-secret.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. uu.. bdzie się zapewne działo.. :)
    super :))

    OdpowiedzUsuń
  4. no nareszcie nowy! Yay!
    błagam dawaj szybko następny bo nie wytrzymam! biedna Emma, ciary mi po plecach przechodzą jak myślę o mamie Chrisa, serio!
    kocham <3

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za wszystkie komentarze:)
Zapraszam do przeczytania kolejnego postu ;)
Pozdrawiam :*